Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

piątek, 9 października 2015

Rozdział 15- Księga I

Fanfary, proszę!!! Udało mi się napisać ten rozdział. Nareszcie. Mam nadzieję, żę rozdział wam się spodoba, bo naprawdę długo się nad nim męczyłam.
Liceum mnie dobija. Serio. Mam taki nawał nauki, że o mamuniu.
Rozdziały postaram się pisać krótsze, ale będę je wstawiać częściej. Nowy pojawi się prawdopodobnie  w następny weekend. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.
-adeczka45
---------------------------------------------------------------------------------------------
*** Clary***
Sygnał nowej wiadomości, wydobywający się z mojej komórki,  przerywa odgłos szurania ołówka po cienkim papierze. Z irytacją zwlekam się z łóżka, by odczytać sms’a. Od mojej ‘kłótni’ z Jace’em  minęło dobre kilka godzin. Cały ten czas spędziłam siedząc w swoim pokoju, płacząc nad beznadziejnymi rysunkami, które wychodziły spod moich rąk.  Bądźmy szczerzy. Ten dzień jest do dupy.
Odblokowuję telefon, otwieram ikonkę wiadomości. O słodki Jezu! Czymże  zasłużyłam sobie na wiadomość od szanownej panny Sydney Cairstairs?!
„ Clay1, zbierz wszystkich w kuchni. Teraz. To pilne.
-S.”
Niedoczekanie. Skoro to takie pilne, niech sama to zrobi. Nie mam zamiaru ruszać się z łóżka.
Z powrotem zakopuję się w pościeli, lecz w pomieszczeniu znów rozlega się odgłos telefonu.
-Co znowu?!-warczę w przestrzeń, chwytając do ręki elektroniczne ustrojstwo.
„Chodzi o Alec’a”
Dobra, może jednak ruszę tyłek. Ale do Jace’a się nie pofatyguję. Za żadne skarby świata.
Związuję włosy w koński ogon, zmywam  rozmyty tusz z powiek, po czym przeciągam rzęsy nową warstwą maskary. Na mój rozciągnięty t-shirt, narzucam tylko sportową bluzę, pasującą do dresu, który mam na sobie. Dla rozładowania emocji, biorę jeden z sztyletów leżących na mojej toaletce, po czym precyzyjnym rzutem wbijam go w łazienkowe drzwi. Uśmiecham się do siebie, po czym szybkim krokiem wychodzę z pokoju.

Już jakieś pięć minut później całą trójką siedzimy w umówionym miejscu. Po chwili na korytarzu możemy wychwycić odgłos kroków, ciche sapanie napawa mnie niepokojem. I wtedy w drzwiach pojawiają się oni. Przemoczeni, bladzi, zakrwawieni. Na widok swojego półprzytomnego parabatai, Jace w oka mgnieniu zrywa się z krzesła, żeby już po chwili pomóc Sydney, która zwyczajnie przytaszczyła tu rannego, posadzić go na drewnianym krześle.  Zaniepokojona Isabelle od razu podbiega do brata, badając jego obrażenia, a następnie przy pomocy wilgotnego kawałka materiału zmywa krew z jego twarzy i poranionych ramion.
-Co na Anioła, wam się stało?- pyta Jace, ofensywnie patrząc na Sydney. Ta zaś, jak gdyby nic się nie stało, podchodzi do kuchennego blatu, zaparzając sobie kawę.
Następnie z  gracją wsuwa się na jedno z dębowych, barowych stołków, pociągając przy tym łyk espresso.  Z kieszeni kurtki wyciąga swojego IPhone’a, po czym zaczyna  coś na nim pisać, wciąż ignorując poddenerwowane rodzeństwo.
-Zaatakowały mnie.-ku zaskoczeniu wszystkich w kuchni rozbrzmiewa głos, już w pełni przytomnego Alec’a. Brunet natarczywie wpatruje się w Sydney, jakby dzięki temu mógł poznać wszystkie jej sekrety. Dziewczyna jednak ewidentnie powstrzymuje się przed odwzajemnieniem spojrzenia.
-Kto Cię zaatakował?- poddenerwowany ton Isabelle rozbrzmiewa w kuchni.
-Demony.-dodaje chłopak, wciąż nie odrywając wzroku od pięknej twarzy czarnowłosej. Nocna łowczyni wypija kolejny łyk kawy, zaciska szczękę, splatając ręce na piersiach.
-Jak do tego doszło?!- pyta krzykiem Izzy, wciąż próbując pozbyć się śladów po ranach krewnego.
-I dlaczego ona nie ma nawet jednego cholernego zadrapania?!-wybucha Jace
-Tak się składa, że ‘ona’ ma uszy i wszystko słyszy.- opanowany głos Sydney rozlega w pomieszczeniu. Dziewczyna ciągle wpatruje się w ekran komórki, jakby  wszystko dookoła zniknęło.
Młoda Lightwood , starannie zmywa krew, obserwując mimikę twarzy brata. Alec stanowczym ruchem odpycha od siebie ręce siostry, cały czas wyczekująco patrząc na szarooką. Isabelle jednak nie poddaje się, chcąc za wszelką cenę oczyścić rany bruneta.
- Do diabła, Izzy!-wybucha chłopak- Nic mi się nie stało, do chole…!
Huk uderzenia pięścią o drewniany blat przerywa wypowiedź nastolatka. Zaskoczone twarze odwracają się w stronę, z której pochodzi odgłos. Czarnowłosa gniewnie ściska szczękę, zaciskając dłonie w pięści.
- Omal zginąłeś, Alec!- podniesiony głos Sydney, sprawia, że żadne z nas nie potrafi się ruszyć,- Omal zginąłeś i mówisz, że nic Ci się nie stało?! Czy ty w ogóle próbowałeś je zabić?!- wykrzykuje dziewczyna, po czym zrezygnowana opuszcza głowę. Ukrywa twarz w dłoniach, a jej cichy szept  rozpływa się w przestrzeni.-Omal zginąłeś.

Zszokowani wpatrujemy się w skuloną postać nastolatki. Nocna łowczyni unosi głowę, wykonuje głęboki wdech. Szybko wypuszcza całe powietrze nagromadzone w płucach, otwierając powieki. Błyskawicznym ruchem ręki sięga po filiżankę, po czym dopija resztkę espresso.  Z trzaskiem odstawia naczynie na ceramiczny talerzyk, pewnie wyładowując w ten sposób swoją złość
Zrezygnowany Alec  przeczesuje dłonią swoje kasztanowe włosy. Rzuca jeszcze jedno spojrzenie w stronę czarnowłosej, po czym podnosi się z krzesła, ruszając do wyjścia.

-Dobra, niech stracę.- opanowany głos Sydney, rozlega w pomieszczeniu-  Będę Cię trenować.
W Sali przez chwilę panuje  absolutna cisza, którą już po chwili przerywa gromki śmiech.
Zirytowana spoglądam w stronę, z której wydobywa się odgłos. Jace… A któżby inny.
- Będziesz go trenować??? Nie, no naprawdę, dobry żart.- mówi, wciąż trzęsąc się ze śmiechu.
Rzucam oceniające spojrzenie w stronę czarnowłosej.  Wszystkie mięśnie jej smukłego ciała napięły się, niczym u geparda oczekującego do skoku. Jej zaciśnięta szczęka sygnalizowała furię, a przepełnione rządzą krwi szare tęczówki spoglądądają wściekle na blondyna.
-Sądzisz, że potrafisz zrobić to lepiej?- jej głos przecina powietrze niczym najszybsza strzała.
- Na tysiąc procent.- mówi z przekąsem Jace- Kotku.
W następnej chwili już leży na ziemi.
***Sydney***
Rozstawiam ramiona blondyna na szerokości  barków, jednocześnie przyciskając jego nadgarstki do
marmurowej posadzki. Chłopak  próbuje mi się wyrywać, jednak bez większego sukcesu. 
-Daj mu spokój, Cairstair.- głos Isabelle sprowadza mnie na ziemię.
Z szałem podnoszę się z blondyna, jednocześnie odwracając się w stronę brunetki.
- Chcesz skończyć na jego miejs…?- urywam w połowie słowa. Czuję jak krew odpływa z mojej twarzy.
Wpatruję się w niebieski kamień zawieszony na jej szyi. Cofam się o krok, zginając się wpół. Mam wrażenie,  jakby ktoś właśnie kopnął mnie w brzuch. Wszystko wokół wiruje, zbiera mi się na wymioty. Kontury tracą swą ostrość, pomieszczenie rozmazuje się  przed moimi oczyma.

A ja znów leżę na łące. Wiatr rozwiewa zielone źdźbła trawy, czysta niczym łza woda strumienia lśni w blasku słońca. Zamykam oczy, wdychając świeże wiosenne powietrze. Czuję jak jego dłonie bawią się moimi kruczoczarnymi włosami, zaplata ich kosmyk wokół swojego palca. Składa lekki pocałunek na moim czole. Układa swoje ciało tuż obok mojego. Wtula twarz w zagłębienie mojej szyi, czuję jak wdycha mój zapach. Chwyta moją rękę, splatając nasze palce. Unosi moją dłoń do ust, po czym całuje moje knykcie.
Uśmiecham się lekko, delikatny wietrzyk gładzi moją twarz. Czuję jak podnosi skalny odłamek wiszący na mojej szyi ku słońcu, oczami wyobraźni widzę jak z zafascynowaniem przygląda się, mieniącemu się w świetle słonecznym kamieniowi .
-Jesteś tytanem, Sunny.- jego ciszy szept łaskocze moją szyję.- Jesteś silniejsza niż wszyscy inni. Dasz radę każdemu.-mruczy do mojego ucha.- Wiem, że dasz.
- Ile razy mówiłam, żebyś mnie nie tak nie nazywał?-pytam ze śmiechem
Otwieram oczy od razu napotykając te piękne tęczówki, które tak bardzo kochałam.
Chłopak uśmiecha się do mnie, a ja podnoszę się z ziemi. Siadam na jego kolanach, on otula mnie swoimi ramionami. Młody mężczyzna przybliża swoją twarz do mojej.

-Już nie będę.-nasze oddechy łączą się, wdychamy to samo powietrze. – Sunny.
Widząc moją nadąsaną minę, wybucha śmiechem. Popycham go na miękkie podłoże, po czym siadam na nim okrakiem. Chłopak szczerzy się do mnie, a ja przewracam oczyma. Prawdę mówiąc w tej chwili mało mnie obchodzi to,  jak mnie nazywa. Liczy się tylko to, że on należy do mnie, a ja do niego.  
Jego radosny śmiech, sprawia, że nie potrafię dłużej się na niego złościć. Pochylam się nad nim, po czym przyciskam wargi do jego ust, całując  go delikatnie. Wtulam się w ciało mężczyzny, przytulam głowę  do jego klatki piersiowej.  Słucham bicia jego serca, ten spokojny rytm ukaja moje nerwy.
Uderzenie, uderzenie, przerwa.
Uderzenie, uderzenie, przerwa.
Uderzenie, uderzenie, przerwa.
- Tak bardzo Cię kocham.- jego głos otacza mnie ze wszystkich stron- Nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził, Sunny. Nigdy.

I pomyśleć, że kiedyś w to wierzyłam…
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dla ciekawych tak wygląda tytanowy naszyjnik Syd/Isabelle ( bo miały ten sam hihihihi)



8 komentarzy:

  1. To było genialne. Kiedy Clace ogarnie że nie są rodzeństwem, huh? Syd - martwi się o Aleca. Słooodko XD Ciekawi mnie, kim jest ten chłopak z końcówki. I skąd naszyjnik Sydney wzięła Isabelle? Przeczuwam, że zamieszany w to jest jej chłopak.
    Życzę weny, pozdrawiam i powodzenia w szkole!
    Wera ;*
    PS. Co sądzisz o obsadzie serialu? Mi osobiście pasuje tylko Isabelle, Alec (uwielbiam. Taki przystojny. Idealny. Jeśli Dominic się nie wykaże jako Jace, chyba zacznę shippować w serialu Maleca jeszcze bardziej niż Clace XD). Pół na pół pasuje mi Harry jako Magnus. W zwiastunach nie wyglądał tragicznie, ale jest niższy od Aleca.
    Z wyglądu dużo bardziej wolałam filmowego Magnusa. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tfu! Tam nie powinno być jej chłopak, tylko tamten chłopak XD

      Usuń
    2. Obsada serialu, nie jest zła. Nie bardzo jestem zadowolona z Dominia jako Jace. Do aktorki grajacej clary nic nie mam, Simon tez jest spoko. Isbelle jest przepiekna, ale i tak nie przebije sliczniusiego Alec'a<3<3<3
      Aktor grajacy Valentine'a juz zawsze pozostanie dla mnie krolem Henrykiem z Reign, a Harrego bedzie ciezko shipowac z kimkolwiek innym niz Tiną. Co nie zmienia faktu, ze ubóstwiam obu panów.
      Ps. A kto powiedzial, ze Clace nie jest rodzenstem, hihihi( ah, ten moj szatański śmiech XD?
      -Adeczka45

      Usuń
    3. O.o *wytrzeszcza przerażona oczy* O, nie. Nawet się nie waż. Nie zrobisz tego. XD

      Usuń
  2. Rozdział generalny. Czekam na nekst.

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuper Boski rozdział xD
    Mam nadzieję że następny pojawi się szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział *BOSKI*! Super, że ci wena wróciła i zapowiada się super. I cały blog jest super i... dobra chwila...*ufff*
    Nie mogę się doczekać, już kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę więcej weny :*
    P.S. zapraszam do mnie na nowy rozdział i ładny naszyjnik wybrałaś <3

    OdpowiedzUsuń