Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 22 Część 2-Księga 1

OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Mam dla was dwie ważne wiadomości:
     Po pierwsze: Z przyjemnością chciałabym ogłosić, że do blog ma nowego współtwórcę!!! Julia będzie zajmować się wcielać w postać Clary, fragment jej pracy pojawia się w jej dzisiejszym rozdziale. Mam nadzieję, że powitacie ją radością, a także, że spodoba się wam jej styl pisania i historia, którą zamierza wam opowiedzieć.
     Po drugie: Przepraszam was, misie za tak długą nieobecność, ale w ciągu kilku ostatnich tygodni naprawdę dużo się u mnie działo. Musiałam poukładać kilka spraw, kilka wciąż czeka na ich rozwiązanie. Z tego powodu musiałam odpuścić sobie trochę bloga, za co was bardzo przepraszam. Zniknęłam również ze strefy czytelniczej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Od dnia dzisiejszego postanawiam jednak powrócić na bloggera. A co za tym idzie:
  • Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać REGULARNIE, czyli co DWA tygodnie, w NIEDZIELE o godzinie 20:00. 
  • Jeśli czas mi na to pozwoli, nie wykluczam, faktu, że rozdziały mogą się pojawiać wcześniej. 
  • O każdej zmianie w terminie wstawienia rozdziału będę was informować na bieżąco, pod rozdziałem lub w specjalnie przeznaczonej do tego przestrzeni na blogu.
  • Jeśli chcecie być informowani o wstawieniu nowego rozdziału na bieżąco, proszę o podanie adresu e-mail lub innej formy kontaktu w komentarzu pod tym postem!
Nie przedłużając, zapraszam do czytania :*
-adeczka45

***Clary***

     Chłodne wieczorne powietrze, wypełnia szklarnię, wpadając do pomieszczenia przez otwarte drzwi.
     Wiosna w tym roku nie należy do najcieplejszych, myślę, z całej siły starając się odgonić myśl, która kołata się w mojej głowie od paru dobrych dni.
     Muszę porozmawiać z Jace'm. Muszę z nim porozmawiać. Muszę, muszę, muszę.
     Nieważne jak bardzo boję się tej rozmowy, jego reakcji. Musi poznać prawdę. Wystarczająco długo żyliśmy w kłamstwie, raniąc siebie nawzajem. 
     Wzdycham cicho i ruszam korytarzami Instytutu Pomimo faktu, że moje dłonie drżą, a serce wali w mojej piersi, nieugięcie kieruję się w stronę pokoju Jace'a. Staję, przed wejściem, moja dłoń zawisa w powietrzu. Toczę wewnętrzną walkę z samą sobą. Zdenerwowanie wygrywa to starcie, lecz dokładnie w momencie, kiedy mam się wycofać, drzwi otwierają się z cichym skrzypnięciem. W progu stoi Jace. Zastygam w miejscu, wpatrując się w niego z konsternacją.
     - Clary? - pyta cicho. Po jego zazwyczaj niewzruszonej twarzy przebiega cień smutku i zaskoczenia.  - Co tu robisz? - dodaje po chwili, wpatrując się we mnie wyczekująco.
     Przełykam ciężko ślinę i przymykam na chwilę oczy, nie wiedząc od czego zacząć. 
     -Musimy porozmawiać, Jace - szepczę cicho,  ponownie spoglądając w jego oczy. 
     W odpowiedzi chłopak wycofuje się tylko w głąb pokoju, robiąc mi miejsce w drzwiach. Zdenerwowana wchodzę do jego pokoju, nerwowo bawiąc się palcami. Jace wskazuje dłonią łóżko, sugerując, żebym na nim usiadła.  On za to opiera się o ścianę na przeciwko mnie, czekając na wyjaśnienia. 
     - Pamiętasz moment, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy rodzeństwem? - zaczynam niepewnie, przerywając nieznośną chwilę ciszy.
     Ryzykuję, szybki rzut okiem w jego stronę. Jego twarz stężała, przybierając wyraz lekkiej irytacji.
     Od razu żałuję, że na niego spojrzałam
     - Dlaczego poruszasz akurat ten temat? - pyta Jace.
     W jego głosie wychwytuję nutkę rozgoryczenia. Spuszczam wzrok, nie mogąc dłużej patrzeć w jego smutne oczy. 
     - To było kłamstwo - szepczę cicho. Mój głos drży, zdradzając stopień mojego zdenerwowania
     - Clary... - wzdycha Jace, przeczesując włosy dłonią. - Skąd możesz to wiedzieć?
     W jego słowach ból, zlewa się z udręką i bezgraniczną tęsknotą, którą mogę odczytać teraz z jego twarzy.
     - Sydney wszystko mi wyjaśniła. Nie jesteśmy rodzeństwem... Nigdy nie byliśmy....
     - Przestań - warczy,przerywając moją wypowiedź. Przenosi spojrzenie swoich złotych oczu, rozpaczliwie wpatrując się w świat za oknem.
     - C-czemu miałabym? - pytam, podnosząc się z łóżka
     - Clary, uzgodniliśmy coś- mruczy zirytowany, wracając spojrzeniem do moich oczu- Uzgodniliśmy, że zapomnimy o sobie. O tym co się wydarzyło.- złość w jego głosie, sprawia, że do moich oczu napływają niechciane łzy.- Nie możemy być razem. Pogódź się z tym, Clary- mówi, odsuwając się ode mnie - Ja zrobiłem to już dawno.-dodaje szeptem
      - Jace...-zaczynam
      -Nie- przerywa mi- Po prostu stąd wyjdź.
     -Myślałam, że mnie kochasz... - mówię bezsilnie, kiedy gorące łzy spływają po moich policzkach
     W jego oczach nie zauważam ani krzty ciepła.
     - Nie-odpowiada, kręcąc głową - Nie kocham Cię. Przestań być taka naiwna-dodaje, trafiając prosto w moje serce.
     Cofam się o krok, pod wpływem niewidzialnego uderzenia, które posłał w moją stronę. Drżę, kiedy wypadam przez drzwi, z całej siły powstrzymując się, żeby zatrzymać głośny szloch, kiełkujący w mojej piersi
     -Zapomnij o mnie tak jak ja zapomniałem o tobie.- słyszę jeszcze, zanim drzwi zamykają się z hukiem, a łzy, całkowicie przesłaniają mi pole widzenia.
***
     Tej nocy nie spałam. Siedziałam na łóżku, wpatrując się w ciemność i wsłuchując się w dźwięk mojego spokojnego oddechu.
     Siedziałam, nie uroniwszy ani jednej łzy.
***
Następnego ranka...
***Sydney***
     Z cichym jękiem rozchylam ciężkie powieki. Siadam na łóżku, przecierając wierzchem dłoni zaspane oczy. Rozglądam się po moim pokoju, starając się określić jak długo byłam nieprzytomna. Krzywię się lekko, kiedy uświadamiam sobie, że właśnie nazwałam pokój w nowojorskim instytucie MOIM pokojem. Uleczenie James'a chyba nieźle namieszało mi w głowie.
     Na łóżku po mojej prawej stronie śpi Tom. Jego równomierny oddech unosi delikatnie pasma moich włosów. Unoszę dłoń, po czym gładzę palcami jego policzek, który pokrywa kilkudniowy zarost. Ciemne cienie pod oczami świadczą o tym, że jest naprawdę wycieńczony. Prawdopodobnie spędził kilka poprzednich nocy czekając aż się obudzę.
     Uśmiecham się lekko, a następnie powoli zwlekam się z łóżka. Mój ciało wciąż jest bardzo obolałe, nie umiem, więc powstrzymać cichego sapnięcia, kiedy już stoję na własnych nogach. Ktoś mnie umył i przebrał, pozbywając się w ten sposób krwi James'a z mojej skóry. Zaciskam mocno powieki, zastanawiając się jak Jay się czuje. Do tej pory powinien już się ocknąć.
     Wchodzę do łazienki, gdzie biorę ciepły prysznic. Woda spłukuje ze mnie częściowe zmęczenie, kojąc moje nerwy. Po kąpieli zakładam na siebie jeden z t-shirtów Tommiego i  wycieram mokre włosy ręcznikiem. Spoglądam na siebie w lustrze. Cienie pod oczami wyraźnie odznaczają się na tle mojej bladej skóry. Wzdycham cicho, zaplatając wilgotne kosmyki w luźny warkocz, po czym opuszczam łazienkę, z trzaskiem zamykając drzwi.
     - Syd?- zaspany głos Tom'a, dochodzi do moich uszu
     - Przepraszam.- odpowiadam z poczuciem winy
     - Sydney...- szepcze chłopak zrywając się z łóżka, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.
     Ma na sobie czarne jeansy, w których zasnął poprzedniego wieczoru, jego szara koszulka leży zmięta w nogach łóżka.
     - Nie chciałam Cię obudzić-kontynuuję, przepraszająco- Wiem, że jesteś zmęczony, ale ja naprawdę...
     Urywam w momencie, kiedy brunet rzuca się przez pokój. Z pędem porywa mnie w silny uścisk, niechcący przewracając nas na ziemię. Thomas wtula twarz w zagłębienie mojej szyi, tuląc mnie do siebie. Cichy śmiech wydobywa się z moich ust, kiedy oplatam go rękoma w pasie.
     - Syd...- szepcze Tommy, unosząc lekko głowę
     Nasze oczy się spotykają, kiedy unoszę dłoń, żeby pogładzić jego szorstki policzek. Jego wzrok wyraża ulgę i tęsknotę, jednocześnie mieszające się z udręką. Zamieram, od intensywności tego spojrzenia, kręci mi się w głowie. Nasze twarze dzielą  milimetry, a ja wstrzymuję oddech w oczekiwaniu.
     Tom opiera czoło o moje czoło, z sykiem wciągam powietrze. Oddychamy tym samym, gorącym powietrzem. Przenoszę dłoń na jego kark, przyciągając go lekko do siebie. Palce bruneta głaskają moją szczękę, jego ciężki oddech, wypełnia pełną napięcia ciszę. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, kiedy jego suche wargi delikatnie muskają moje usta. Wplatam palce w jego włosy, kiedy drzwi otwierają się z lekkim trzaśnięciem.
     -Przyniosłam Ci trochę ka... O Boże.
     Thomas gwałtownie odrywa się ode mnie, podnosząc się z podłogi. Wypuszczam głośno powietrze, po czym siadam na posadzce. Przenoszę roztargnione spojrzenie na Clary, której policzki przybierają rumianą barwę. Thomas wyciąga z torby czysty t-shirt i zakłada go na siebie, zasłaniając w ten sposób nagą pierś. przed ciekawskim spojrzeniem rudowłosej.
     - Przepraszam, że wtargnęłam bez zapowiedzi- mówi Clay z zakłopotaniem przenosząc spojrzenie z Tom'a na mnie i z powrotem- Po prostu pomyślałam, że przydałaby Ci się kawa...Nie wiedziałam, że...- plecie trzy po trzy, wskazując na mnie ręką, po czym kręci zażenowana głową- W każdym bądź razie- dodaje, odzyskując trochę pewności siebie - Razem z James'em robimy śniadanie, więc jeśli macie ochotę...
     -Pomogę wam- przerywa jej Thomas, wsuwając stopy w japonki stojące przy łóżku
     Spoglądam na niego lekko zaskoczona, jak i zawiedziona. Chłopak jednak unika mojego spojrzenia, po czym z prędkością światła wychodzi z pokoju, ciągnąc za sobą protestującą Fray.              Drzwi zamykają się z hukiem, a ja zostaję sama ze sobą. Powoli podnoszę się z podłogi, ukrywając twarz w dłoniach Kręcę głową, kiedy z cichym jękiem rzucam się na łóżko. Wtulam twarz w poduszkę, a w mojej głowie kołacze tylko jedna myśl.
Co tu się właśnie wydarzyło?
***