Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział 25 Część 2 - Księga I

Cześć, misie patysie <3
Zamiast epilogu przychodzę dzisiaj do was z drugą częścią rozdziału 25, gdyż nie chciałam psuć harmonii 25-rozdziałowej księgi hihihihi
No nic, mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Miłego czytania :*
-------------------------------------------------
***Thomas***
     - Może Zakynthos? - proponuje Sydney szeptem.
     Na moich ustach rozlewa się szeroki uśmiech, kiedy słyszę, że pomysł przypadł jej do gustu. Naprawdę tęsknię za czasem, kiedy byliśmy sami. Tylko ja i moja Sydney. Nie ta, którą udaje przed wszystkimi. Tęsknię za tą dziewczyną, którą się staje w moim towarzystwie. Tą radosną, wrażliwą i kochającą nastolatką, na którą zawsze mogę liczyć. Za Sydney, którą jest właśnie w tej chwili.
     Ponownie wtulam się w jej ciało, kiedy dziewczyna powraca spojrzeniem do stron dosyć starej książki. Jej bystre oczy z zaciekawieniem śledzą każde słowo, podczas czytania. Mruga, a jej długie rzęsy przez chwilę rzucają cień na blade policzki. Przygryza wargę i rumieni się lekko, czując na sobie moje spojrzenie, kiedy słyszymy pukanie do drzwi.
     W progu staje Isabelle, poprawiając złoty bicz na nadgarstku. Spogląda na nas, w jej oczach błysk zaciekawienia walczy z determinacją.
     - Mamy gości. - rzuca, a z jej miny wnioskuję, że nie jest to miła niespodzianka
     Z ociąganiem zsuwam się z łóżka, by po chwili stanąć obok brunetki. Poprawiam na sobie jeansową koszulę, jednocześnie obserwując jak Sydney odkłada książkę na szafkę nocną, nie ruszając się z miejsca. Spoglądam na nią pytająco.
     - Sydney?
     W odpowiedzi czarnowłosa uśmiecha się do mnie słodko, choć w jej spojrzeniu zauważam wahanie.
     - Za chwilkę do was dołączę – zapewnia, marszcząc uroczo brwi.
     Kiwam głową, niechętnie zgadzając się, po czym zbieram z podłogi seraficki miecz, mocno ściskając rękojeść. Rzucam ostatnie spojrzenie w stronę przyjaciółki, po czym wraz z młodą Lightwood opuszczam pokój.
     W ciszy przemieszczamy korytarzami w stronę biblioteki, a nasze szybkie kroki odbijają się echem po instytucie.
     - Kto był tak wspaniałomyślny by złożyć nam wizytę? - pytam, kiedy jesteśmy coraz bliżej naszego celu.
     Brunetka zerka na mnie ze zdenerwowaniem, marszcząc brwi.
     - T-to... Sebastian Verlac - wykrztusza po chwili.
     Zatrzymuję się gwałtownie, słysząc imię i nazwisko mężczyzny. Rzucam zaskoczone spojrzenie dziewczynie.
     - Cholera - mruczę - Jak myślisz, czego on może od nas chcieć?- pytam, przeczesując włosy palcami.
     Nastolatka wzdycha przeciągle, ściskając kciukiem i palcem wskazującym nasadę nosa
     - Nie mam pojęcia. Ale na pewno nie jest to coś co nam się spodoba.- mruczy, po czym otwiera wrota biblioteki.
     Wchodzimy do pomieszczenia, wyczuwając napiętą atmosferę. W sali zgromadzili się wszyscy mieszkańcy nowojorskiego instytutu z wyjątkiem Sydney. Zbiegamy po schodach, po czym dołączamy do reszty - Isabelle staje obok brata, który opiera się o stół, po prawej stronie pomieszczenia, ja natomiast podchodzę do James'a, który wraz z Jace'em osłania Clarissę.
    - Co się dzie...?- pytam, lecz niski głos, dochodzący z drugiej części pokoju przerywa moją wypowiedź.
    - Thomas Penhallow- mruczy jasnowłosy mężczyzna, zeskakując z najniższego schodka, klatki prowadzącej na drugie piętro biblioteki. Rozkłada umięśnione ramiona, w sposób, jakby zamierzał kogoś uściskać. Następnie klaszcze w dłonie, a za nim pojawia się kobieta. Jej biała, pokryta szronem skóra, idealnie komponuje się z platynowymi pasmami opadającymi na jej ramiona i lodowo - błękitnym odcieniem małych oczu. Czarownica zwija palce ku wnętrza dłoni, przyglądając się swoim białym szponom.
     - Sebastian. Alais. - wymawiam płynnie ich imiona, zastanawiając się co do cholery tu robią - Dawno się nie widzieliśmy. Nie, żeby mi to przeszkadzało.
     Jasnooki uśmiecha się do mnie sztucznie, zmierzając w moim kierunku.
     - Ostatnim  razem wtedy kiedy twoja mamusia, nasza kochana pani Konsul wpakowała mnie do celi. Mam rację, mój drogi przyjacielu? – pyta, a jego ociekający sarkazmem głos sprawia, że na moje usta wstępuje grymas.
     - To ten Thomas Penhallow? Syn Konsula? – szepcze Isabelle do swojego starszego brata. Alec krzywi się, zapewne myśląc o Sydney. – Przecież to nie ma sensu – dodaje brunetka.
     Potrząsam głową, przenosząc całą moją uwagę na mężczyznę o włosach w kolorze platyny. Nimi zajmę się później.
     - Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi, Verlac.- rzucam, splatając ramiona na piersi -  I na pewno nie jesteśmy nimi teraz.
     - Jakiś ty uprzejmy, Thomasie – szydzi, posyłając mi złowieszczy uśmiech – Naprawdę nic się nie zmieniłeś.
     - Nie dbam o uprzejmości, kiedy jesteś w pobliżu – odbijam piłeczkę – Zamiast wdawać się w zbędne pogawędki, lepiej nam wyjaśnij dlaczego na Anioła tu jesteś? Dlaczego nie powinniśmy już dawno wezwać Clave?
     Usta blondyna układają się do odpowiedzi, lecz to nie jego głos rozbrzmiewa w bibliotece, zmrażając mi krew w żyłach.
     - Przyszedł po mnie – mówi Sydney, a jej donośny głos roznosi się echem po pomieszczeniu.
     Wszyscy gwałtownie odwracając się w jej stronę, lecz dziewczyna poświęca całą swoją uwagę nikomu innemu jak Verlacowi. Słysząc jej głos, w oczach blondyna błyska nuta pasji i zachwytu. Odwraca się w stronę czarnowłosej, a następnie taksuje ją wzrokiem. Na jego usta wypływa szelmowski uśmieszek, kiedy wpatruje się  w nią z zadowoleniem. Moje dłonie automatycznie zaciskają się w pięści, kiedy ruszam w jego kierunku. Chcę mu zetrzeć ten parszywy uśmiech z twarzy.
     Jednak zanim zdążę zrobić choć krok w jego kierunku, zatrzymuje mnie silny uścisk na ramieniu.
     - Daj temu chwilę, Thomas – szepcze James do mojego ucha, nie rozluźniając chwytu.
     - Patrzy na nią jak sęp na padlinę - syczę, lecz trochę się rozluźniam.
     - Wiem. Nie masz pojęcia jak bardzo chcę mu skopać dupę. – mówi, rzucając przeciągłe spojrzenie w stronę Alais –  Ale to nam w tej chwili nie pomoże.
     Niechętnie kiwam głową, przyznając mu rację, po czym przenoszę spojrzenie na sprawcę mojego gniewu.
     - Witaj, Sunny – mruczy, uśmiechając się jeszcze szerzej – Tęskniłaś za mną?
     Co, kurwa?
     Czarnowłosa schodzi wolnym krokiem po schodach, a na jej usta wypływa figlarny uśmiech.
     - Nie bardzo. – stwierdza, cmokając – Za to ty na pewno za mną tęskniłeś. Mam rację? – szczebiocze, a ja nie widzę już mojej Sydney. Zastąpiła ją wersja, której nie rozpoznaję. Wersja, która mnie przeraża.
     - Jak szaleniec – mruczy blondyn, przyciągając ją do siebie. Czarnowłosa oplata go ramionami w pasie, a ja z bólem serca obserwuję każdy jej ruch. Mężczyzna pochyla się w jej stronę, lecz zanim ich usta łączą się w pocałunku, szarooka odwraca głowę. Wargi Sebastiana muskają jej zarumieniony policzek, po czym chłopak szepcze jej coś do ucha. Nastolatka chichocze, obrzucając pomieszczenie szybkim spojrzeniem, po czym powraca wzrokiem do bladego oblicza blondyna.
     Lecz zanim to robi, nasze spojrzenia spotykają się na jedną, pełną grozy sekundę, która sprawia, że moje serce na chwilę przestaje bić.
     Bo choć na jej ustach błyszczy figlarny uśmieszek, jej dotąd pełne życia oczy, teraz wypełnia jedynie bezkresna pustka.
*** Sydney ***
     - Graj lepiej. – syczy Sebastian do mojego ucha, kiedy unikam pocałunku.
     Więc gram. Gram na jego życzenie, dokładanie tak jak mi zagra.
     Chichoczę, uśmiechając się szeroko, jakby właśnie opowiedział mi swój popisowy kawał. Blondyn przygryza lekko płatek mojego ucha, a ja obrzucam pomieszczenie szybkim spojrzeniem. Wszystkie twarze zwrócone są w moim kierunku, obserwując moje ruchy z mieszanką gniewu i niedowierzania. Ignoruję zgromadzonych, wtulając się w ramiona mężczyzny. Słyszę jak ktoś głośno wciąga powietrze przez nos i nie muszę zgadywać, żeby wiedzieć, że to Thomas. Zaciskam mocno powieki, rozluźniając uchwyt ramion wokół srebrnookiego.
     Muszę to zrobić, Thomasie. Proszę, nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej.- błagam w myślach.
     Ktoś chrząka, dając mi idealny pretekst by wyrwać się z niechcianego uścisku. Spoglądam w stronę, z której dochodzi ten odgłos i zauważam Isabelle. Zapisuję sobie w pamięci, żeby podziękować jej za to, kiedy następnym razem ją zobaczę. O ile będzie jakiś następny raz.
     - Sydney, czy mogłabyś nam łaskawie wyjaśnić co tu się dzieje, na Anioła? – zdeterminowany głos brunetki dochodzi do moich uszu.
     Przedstawienie czas zacząć.
     - Zacznijmy może od tego, że Sydney to nie jest moje prawdziwe imię. Tak naprawdę nazywam się Samantha Rosalie Amanda Carstairs i jestem pewna, że już o mnie słyszeliście. – mruczę, nie odrywając spojrzenia od młodej Lightwood.
     - Nieźle – cichy szept Jace’a przecina powietrze, a ja w odpowiedzi wzruszam ramionami. Dawno zdążyłam do tego przywyknąć.
     - Wygląda jednak na to, że wiedzieli o tym wszyscy oprócz Ciebie i jakże cudownego  Jace’a.  Ukochany braciszek, rodzice, najlepsza przyjaciółka i nawet koleś, w którym zaczęłaś się zakochiwać. – drwię, kiwając głową w kierunku James’a – Oni wszyscy wiedzieli.
     Na policzki brunetki wstępują rumieńce, nie wiadomo czy spowodowane gniewem czy zażenowaniem. Jakież to urocze.
      - Czy to prawda?- pyta oskarżycielsko, zwracając się do brata, stojącego po jej lewej stronie. Brunet jednak rozpaczliwie unika jej spojrzenia – Cudownie -  prycha i zaciska wściekle szczękę.
     - Czego jeszcze nie wiemy?
     Tym razem to Jace przejmuje pałeczkę. Robi kilka kroków, podchodząc w moją stronę. Przeszywa mnie spojrzeniem miodowych oczu, lecz na mnie nie robi to żadnego wrażenia.
     - Kłamałam, mówiąc, że przysłało mnie tu Clave – mruczę zgodnie z prawdą -  Przyjechałam tu na własną rękę, żeby dowiedzieć się jak wiele wiecie o Valentine’ie i jego Odrodzonym Kręgu.- Niedopowiedzenie pali mnie w gradle. -  Okazało się, że nie wiecie nic.- dodaję z chytrym uśmieszkiem
     Blondyn przeczesuje dłonią swoje włosy, wpatrując się we mnie ze złością.
     - Więc kłamałaś ten cały czas? Oni też są częścią twojego planu? – warczy, wskazując dłonią na Thomas’a i James’a.
     Kręcę głową, spoglądając na wspomnianych nocnych łowców.
     -  Nie jestem żółtodziobem, Wayland. Działam na własną rękę. Oni nie mają do czynienia z Kręgiem. Mówiłam im, żeby za mną nie jechali. Nie chciałam ich tu. – syczę jadowicie.
     Czuję jak klatka piersiowa Sebastiana trzęsie się od powstrzymywanego śmiechu, kiedy otacza mnie ramionami w talii i choć z całej siły pragnę się odsunąć, nie robię tego.
     - Dobra dziewczynka. – szepcze do mojego ucha, chichocząc. Mam ochotę mocno przywalić mu w twarz. – Myślę, że wystarczy już tych wyjaśnień. Czas na nas. – dodaje głośniej, tak aby wszyscy go słyszeli.
     W Sali zalega cisza, którą przerywa bezduszny śmiech Jace’a.
     - Chyba nie sądzisz, że po tym wszystkim tak po prostu pozwolimy wam odejść. – mruczy, przekrzywiając głowę, kiedy jego dłoń sięga do miecza ukrytego na plecach. Wysuwa go i przez chwilę przygląda się błyszczącej klindze.
     Na usta Sebastiana wypływa kpiący uśmieszek.
     - Cóż… Tak się składa, że zbytnio nie macie wyboru – mówi, po czym odwraca się w stronę czarownicy – Alais. – wymawia płynnie jej imię. Kobieta posłusznie kiwa głową, po czym z pasją wypowiada zaklęcie w języku, którego żadne z nas nie zna. Temperatura w pomieszczeniu momentalnie spada o kilka stopni, a przed nami wyrasta lodowa armia. Jace cofa się o krok, w oszołomieniu przyglądając się lodowym figurom. Ciała kobiet błyszczą w świetle lamp, kiedy te stoją nieruchomo na środku biblioteki. Dziesiątki szklanych mieczy napełniają mnie przerażeniem.
     - Nie jesteśmy tu by walczyć. – kontynuuje Sebastian – Pozwólcie nam odejść, a my pozwolimy wam żyć.
     - Po moim trupie – warczy Thomas, wyciągając dwa serafickie ostrza z pokrowca. Zatacza nimi ósemkę w powietrzu, złowrogo wpatrując się w mroźne kreatury.
     - Tommy, nie – krzyczę, szamocząc się w uścisku Sebastiana. Mężczyzna jednak trzyma mnie mocno, nie pozwalając się ruszyć choćby na krok.
     - Sami tego chcieliście. – oznajmia Verlac, rzucając spojrzenie w stronę czarownicy. Kobieta stoi obok przed chwilą utworzonego portalu, który lśni śnieżną bielą. Jej blada dłoń wystrzeliwuje w powietrze, strzelając palcami. Jak na zawołanie lodowe stworzenia ożywają, rzucając się na nocnych łowców, rozpętując śnieżną rzeź.
     Wyrywam się z uścisku blondyna, kiedy ten ciągnie mnie w stronę magicznej bramy.
     - Nie tak się umawialiśmy – syczę, zapierając się mocno nogami.
     Srebrnooki wzdycha przeciągle, rzucając mi karcące spojrzenie.
     - Jeśli będziesz współpracować twojemu chłoptasiowi nic nie będzie. – mruczy mi do ucha. Ja jednak nie ruszam się z miejsca. – No dalej, Sunny, wiesz przecież, że nie mogę kłamać. Wyluzuj.
     Niechętnie kiwam głową.
     - Jeśli spadnie mu choćby włos z głowy, wykończę Cię.-syczę, podchodząc do portalu.
     - Już to gdzieś słyszałem. – mruczy, chwytając mnie za rękę – Twoja matka się ucieszy. Tęskniła za tobą.
     Prycham, rzucając okiem na walkę toczoną w drugiej części biblioteki. W mieszaninie ciał, śmigają mi ogniste włosy Clary, ale nie zwracam na nie uwagi. Odnajduję wzrokiem sylwetkę Thomasa, który szybkim ruchem, rozbija lodową kreaturę na dziesiątki śnieżnych odłamków. Nasze spojrzenia spotykają się na sekundę, lecz ja szybko odwracam wzrok. Jeśli teraz pozwolę sobie na chwilę słabości, nie będę w stanie zrobić tego co muszę zrobić.
     Robisz to dla niego, Sydney. Nie zapominaj o tym.
     Splatam palce z palcami Sebastiana, ściskając jego dłoń lekko.
     - Jestem gotowa – szepczę, zamykając oczy.
     Chwilę później znikamy w lodowatej powierzchni portalu.
Jej! Udało mi się skończyć ten rozdział!!! Nareszcie.
Mam nadzieję, że zakończenie tej księgi wam się podobało. Czeka nas jeszcze tylko króciutki epilog, a później zaczynam drugą księgę.
PS. Mam nadzieję, że nie chcecie mnie teraz zabić :/
Komentujcie, słoneczka!

-adeczka45

wtorek, 23 sierpnia 2016

LBA Lato 2016

Cześć, słoneczka!
Zgodnie z tytułem dzisiaj przychodzę ceo was z LBA!
Nominacje otrzymałam od cudownej Coco Deer oraz Demonicy Edomu (http://obywateleedomu.blogspot.com/). Bloga drugiej z wymienionych, jeszcze nie znalazłam,  ale chętnie się z nim zapoznam :)
Nie przedłużając, zapraszam do nominacji.
Demonica Edomu poprosiła o wymienienie swoich 5 ulubionych filmów stworzonych na podstawie książki.  Tak się składa,  że nie oglądam raczej filmów,  bardziej ciągnie mnie do seriali,  ale myślę że pięć uda mi się wymienić :)
1. Kosogłos. Cześć Druga.
Definitywnie mój ulubiony film. Żaden jeszcze bardziej mi się nie spodobał.  Moglabym go oglądać w kółko i w kółko XD. Uscinam ten temat,  bo znając mnie  jeszcze chwila i napisze tu esej na 4 000 słów.  Wspomnę tylko,  że ubóstwiam scenę pocałunku w tynelach oraz śmierć.... Musiałam właśnie usunąć ostatnie słowo,  bo za świeciła mi się lampka "Spoiler Alert" . Dla wtajemniczonych powiem, że chodzi mi o tą śmierć pod koniec.  Wiecie,  strzała,  łuk, te sprawy.
Pozostałe części też uwielbiam (szczególnie W Pierścieniu Ognia oraz Kosoglos Cześć Pierwsza), ale ta jest moja ulubiona.
2. Alicja w Krainie czarów oraz Alicja po drugiej stronie lustra.
Kocham oba filmy,  choć definitywnie bardziej podobał mi się sequel. Władca czasu był cudowny, scenriusz nieprzewidywalny, a dodatkowo OTP robi swoje :). Kocham Kapelusznika i Alicję tak bardzo, że aż boli. I tak płakałam, kiedy po raz kolejny musieli się rozstać, chociaż wiedziałam, że kiedyś to nastąpi XD. Ach, dodam jeszcze, że bardzo podobało mi się wyjaśnienie historii królowych. Liczę na 3 część, do której pewnie nigdy w życiu nie dojdzie, ale girl can dream, ok?
3. Zanim się pojawiłeś.
Hmmmm... Jak to skomentować... 
Jeśli nie czytaliście/oglądaliście tego filmu, cieplutko polecam i jednocześnie odradzam czytanie, reszty tego punktu, bo SPOILERY.
Może powiem dla tych co oglądali, że choć wiedziałam, że ta historia musi się tak skończyć, to jak głupia wierzyłam do ostatnich sekund, że Will stwierdzi "Wiecie co, żartowałem. Wcale nie jadę do Szwajcarii." Chociaż w sumie jak już tam był to i tak wierzyłam, że może zmieni zdanie. Ehhhh... Podsumowując, zaczęłam płakać przy scenie na plaży, ryczałam jak bóbr już chwilę później, a mój płacz wciąż trwał, kiedy zapłakana opuszczałam kino. Moje najlepsze przyjaciółki śmiały się ze mnie jak gupie, w sumie to ja też śmiałam się z siebie przez łzy. Ogarnęłam się (czyt. przestałam spazmatycznie szlochać ) chyba dopiero, kiedy spotkałyśmy naszego kolegę z klasy w pizzerii. 
I nie wyobrzymiam tu niczego, żeby nie było. Ten film rozłożył mnie na łopatki. Jeszcze nigdy się tak nie wzruszyłam.
4. Piąta Fala.
Uwielbiam książkę, film również, polecam całą trylogię każdemu. Film trochę odbiega od książki, co nie zmienia faktu, że jest supi <3 Zaczęłam czytać książkę zaraz po premierze ( bodajże w 2014), ale skończyłam ją dopiero w tym roku, w czasie wielkanocy. Przy drugim podejściu, czyli w tym roku, zakochałam się na zabój i pomimo faktu, że strasznie shippowałam Cassie z Benem, to ostatecznie ubóstwiam Evana. Pokochałam go jeszcze bardziej przy drugiej części. Niestety nie miałam okazji przeczytania 3, ale niedługo to nadrobię. Na koniec dodam, że co do filmu, scena w jeziorze poruszyła mnie do głębi XDDDD. Kocham i czekam na kontynuację filmu.
5. Charlie.
Nie wiem jak wy, ale ja po prostu nienawidzę polskiej nazwy tej książki/filmu. Egh. No bo, jak można z "The Perks of being a Wallflower" zrobić "Charlie"??? Mniejsza z tym.
Książeczki nie czytałam, ale film bardzo mi się podobał. Emma i Logan to świetne połączenie. Gorąco polecam <3

Teraz przejdę do nominacji od Coco Deer z opowiadania Malec-Szklany Pantofelek, które możecie znaleźć tu (http://historienadeser.blogspot.com/). Polecam <3
Coco Deer poprosiła nominowanych o wymienienie 10 ulubionych książek. Oto one:
1." Lady Midnight" C. Clare
     Nie będę się rozpisywać nad powodami dlaczego kocham tę książkę. Kocham Emmę, kocham Julesa, kocham miłość dwójki przyjaciół. Więcej dodawać nie muszę.
     PS. Scena z karą i drzewem mnie zabiła :''''''''''''''''''(
2. R. Yancey "Piąta Fala"
     Krótki opisik powyżej ;)
3. S. Collins "Igrzyska Śmierci" 
     Tu chyba nie muszę wyjaśniać dlaczego <3
4. J. Lynn"Zaczekaj na mnie" (plus cała ta seria) i seria " Lyx"
5. K.A. Tucker "10 płytkich oddechów" oraz " Dwa małe kłamstwa"
6. E. Giffin " Coś pożyczonego".
7. R. Donovan " Seria Oddechy" oraz " Co jeśli..." 
8. R.V. Dyken "Utrata", "Toxic" oraz "Wstyd"
9. Kiera Cass " Jedyna"
10. C. Hoover " November 9" oraz wszystkie inne książeczki tej wspaniałej autorki
Podsumowując, tak, kocham romansidła XD.
Rozdział dzisiaj lub jutro (miejmy nadzieję).
Kocham was, misie :*
Do następnego ;)