Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 13-Księga I

Z dedykacją dla wszystkich tych, którzy komentują i tym samym dają mi niezłego kopa do działania. Dziekuję, kochani :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
***Sydney***
- Zobaczyłaś ducha czy jak?- pyta Nathan, kiedy siada na sofie naprzeciwko mnie.
Ja natomiast wciąż wpatruję się ekran laptopa, przeklinając siebie w duchu.  Jak mogłam do tego dopuścić?! Jak mogłam w ogóle olać Mel?! Jak?! No jak?!
- Coś w tym stylu – odpowiadam, nie odrywając wzroku od jasnego wyświetlacza. Mam wrażenie, że za chwilę rozpadnę się na kawałki.
Zrezygnowana przeczesuję dłonią moje ciemne włosy. Opieram podbródek na wewnętrznej stronie lewej dłoni, po czym przenoszę wzrok na zdezorientowanego Nate’a. Posyłam mu wymuszony uśmiech, a następnie szybkim ruchem ręki zamykam srebrne urządzenie z postanowieniem, że zajmę się tym później.
- Powiesz mi co się stało? – pyta niepewnie brunet, a ja zapadam  się jeszcze głębiej w skórzanej kanapie. W odpowiedzi tylko kręcę przecząco głową. Pakuję komputer do czarnej torby, po czym zerkam na mój nietknięty kawałek ciasta. Zupełnie straciłam na niego ochotę.
- Chodźmy stąd. –rzucam po chwili nieznośnej ciszy. Nathan wydaje się lekko zaskoczony, ale przystaje na moją propozycję. Zwinnie wstaję z kanapy, jednocześnie zarzucając  torbę na ramię. Przed wyjściem Latynos kupuje dla nas jeszcze po kubku gorącej czekolady. Kiedy stoimy już pod drzwiami kawiarni, brunet szarmancko podaje mi ramię, które z ochotą przyjmuję.
- Opowiedz mi coś o sobie. –proponuję, w momencie kiedy dochodzimy do parku. Odurzający zapach bzów, miesza się z delikatną wonią jaśminu, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
- Coś o sobie, mówisz?-Nathan zastanawia się chwilę nad odpowiedzią- Hmmm… Studiuję filologię hiszpańską na Yale. Jestem na 3 roku, ale wciąż nie wybrałem specjalizacji.  Lubię fotografię i stare samochody.  Sport to mój żywioł i chyba próbowałem już wszystkich dyscyplin. Najlepiej idzie mi w pływaniu synchronicznym.-kończy.
Patrzę na niego zaskoczona.  Próbuję utrzymać poważną minę, ale kąciki moich ust drgają coraz bardziej. Jeszcze chwilę próbuję się opanować, lecz kiedy spoglądam w jego  szafirowe oczy, wybucham śmiechem. W urzekających tęczówkach bruneta dostrzegam radosne ogniki.  Kiedy nareszcie udaje mi się uspokoić, chłopak kontynuuje.
- Tak naprawdę to trenuję tenisa. Czasami chodzę na ściankę wspinaczkową. Lubię pływać, ale nie koniecznie synchronicznie. – dodaje po chwili, śmiejąc się pod nosem
Przez chwilę idziemy w przyjemnej ciszy. Lekki,  wiosenny wiatr rozwiewa moje włosy, w tym samym czasie delikatnie owiewając moją smukłą szyję. Wypijam resztę  słodkiej czekolady. Przyjemne ciepło rozchodzi się po moim ciele.
- Ja też lubię pływać.- rzucam, przerywając milczenie.- Najbardziej w jeziorze w środku nocy.- Mówię po czym staję na palcach. Przykładam usta do jego ucha, dodając szeptem- Nago.
Nate zatrzymuje się zszokowany, omal nie wylewając na siebie wciąż gorącego napoju. Uśmiecham się z satysfakcją.  Jego policzki przybierają rumianą barwę. Obserwując jego reakcję, ponownie parskam śmiechem. Chwytam  chłopaka za rękę, po czym puszczam się biegiem w stronę najbliższej lodziarni.
***Clary***
- Zagrajmy w „Prawdę”.- proponuje James, kiedy w końcu docieramy do kuchni.
Siadam na jednym z barowych stołków znajdujących się w pomieszczeniu i sięgam po jabłko. Brunet zaparza nam zieloną herbatę, po czym zajmuje krzesło obok mnie. Zielonooki podsuwa mi parujący kubek.
-Niech będzie.– mówię, z wdzięcznością przyjmując naczynie z gorącym naparem. – Ty zaczynasz.
- Hmmm…Co przedstawiał twój pierwszy rysunek, który zapamiętałaś?-pyta chłopak po chwili namysłu
- To chyba Gargamel– mówię, śmiejąc  się na to wspomnienie.- Kiedy byłam mała, mama nie pozwalała mi oglądać bajek. No może poza „Scooby Doo!”. Smerfy były ulubioną bajką Simona. –wyjaśniam- Zawsze kiedy oglądaliśmy u niego telewizję, musiały to być właśnie te okropne, małe, niebieskie kreatury.  Kiedyś tak bardzo mnie zdenerwował, że postanowiłam go przestraszyć i narysowałam Gargamela na jednej ze ścian w jego pokoju.  Simon twierdzi, że mój rysunek do dzisiaj dręczy go w koszmarach .- kończę i razem z James’em wybuchamy śmiechem.
Jego śmiech brzmi tak pięknie… I tak bardzo znajomo.
- Dość obszerna odpowiedź.- zauważa brunet- Twoja kolej.
-Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Zielony.  Jaka jest twoja ulubiona pora roku?
-Wiosna. – mówię-Masz rodzeństwo?
-Tak. Jesteś szczęśliwa?- pyta, a szczerość w jego oczach sprawia, że przez chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią.
-Jest ciężko. Ale doceniam wszystkie szczęśliwe chwile i małe rzeczy. Co łączy Cię z Sydney?
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, Clary.-odpowiada, a w jego głosie wychwytuję nutę… zawodu?- Jaka jest twoja ulubiona potrawa?-pyta zielonooki, szybko zmieniając temat.
-Pizza?-nie wiem, czemu moja odpowiedź brzmi bardziej jak pytanie.-Gdybyś miał jutro umrzeć, co chciałbyś wcześniej zrobić?
- Planujesz coś?- pyta żartem, lecz w jego oczach dostrzegam powagę i ból. Brunet toczy jakąś wewnętrzną walkę- widzę to na jego twarzy. Po chwili znów spogląda mi w oczy.- Myślę, że zrobiłbym to.- mówi, po czym przyciąga mnie do siebie.
Zaskoczona, próbuję się odsunąć, lecz chłopak nie wypuszcza mnie z swoich ramion. Bezradna, poddaję się cichemu pragnieniu, wtulenia się w jego ciało. Ukrywam twarz w zagłębieniu jego szyi, James nie przestaje tulić mnie do siebie.  Wdycham jego zapach, po czym zamykam oczy. Nie wiem jak długo tkwimy w tej pozycji, ale moja herbata pewnie zdążyła już wystygnąć. Chłopak przyciska swoje usta, do moich włosów, składając delikatny pocałunek na czubku mojej głowy, a ja pierwszy raz od dłuższego czasu czuję się  bezpieczna. Czuję, jakbym w końcu znalazła powrotną drogę do domu.
- Przeszkadzam w czymś?- znajomy głos, sprawia, że w pośpiechu odsuwamy się od siebie.  Z paniką spoglądam na wściekła twarz Jace’a. Mój żołądek zaciska się w supeł. Instynktownie szukam drogi ucieczki, przed jego oskarżającym spojrzeniem.
- Muszę już iść.- mówi James, po czym pośpiesznie wychodzi z pomieszczenia, zanim zdążę go zatrzymać.  
-I jak było?- chłód w głosie blondyna sprawia, że moje serce ponownie pęka na maleńkie kawałeczki.
-Przestań.
-Co mam przestać robić, Clary?- mówi, a nienawiść utkwiona w jego słowach rani mnie bardziej niż gdyby rzucił we mnie sztyletem.- To nie ja obściskuję się z obcymi kolesiami.- rzuca, a ja gniewnie zaciskam szczęki.
- Jak śmiesz mi cokolwiek wypominać!-krzyczę, a krew buzuje w moich żyłach. Jeszcze chwila, a wybuchnę.- Całowałeś się z Sydney. Flirtujesz z nią cały czas!
- To co innego.- syczy Jace, zaciskając pięści- Nie ślinię się na jej widok, tak jak ty to robisz w pobliżu James’a.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
Słysząc moje słowa, blondyn wybucha bezdusznym śmiechem.
-To dokładnie to co łączy mnie z Sydney. – jego lodowaty głos, sprawia, że nie jestem wstanie dłużej zatrzymać łez.-Też jesteśmy tylko przyjaciółmi. Seks-przyjaciółmi.
Odwracam się do niego tyłem, nie chcąc by dostrzegł rozpacz i ból na mojej twarzy. Jego słowa ranią mnie dogłębnie.
- Dlaczego to robisz?-pytam cicho, nie umiejąc powstrzymać drżenia głosu.
-Bo Cię kocham, Clary!-krzyczy wściekle, choć w jego słowach wychwytuję nutę żalu i cierpienia. Moje serce szybko łomocze w piersi, a gorąca krew dudni w moich uszach. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę to przyznał. I choć mam ochotę rzucić mu się w ramiona, wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić.
-Brat powinien kochać swoją siostrę.- szepczę, przybierając bezbarwny ton.
Po chwili czuję bliskość Jace’a, który mocnym szarpnięciem obraca mnie w swoją stronę. Ból  rozlewa się po moim barku, sprawiając, że kolejne gorące łzy spływają po moich policzkach.
- Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupia?!- wrzeszczy  chłopak przyciągając mnie mocniej do siebie- Clary, ja cię KOCHAM. Jestem w tobie cholernie zakochany!- kończy szeptem, a rozpacz wymalowana w jego oczach, rozdziera moją duszę na miliony kawałeczków.
Uciążliwy ból ramienia daje znów o sobie znać, więc znów próbuję się  wyrwać z uścisku blondyna.  On jednak z wściekłością zaciska rękę jeszcze mocniej potęgując moje cierpienie.
- Puść mnie, Jace,- mój udręczony, błagalny szept przecina powietrze.- To boli.
Złotooki jak na zawołanie odsuwa się, z przerażeniem wpatrując się w moją wykrzywioną z udręki twarz.
-Clary, ja… Boże, tak strasznie Cię  przepraszam… Ja nie chciałem.- tłumaczy się, jednocześnie próbując mnie przytulić. Ja go jednak odrzucam, bojąc się, że jeśli mu na to pozwolę, może mnie znów skrzywdzić. Zszokowany Jace, tylko kręci głową, po czym z prędkością światła wybiega z kuchni. A ja? Ja osuwam się na ziemię, wpadając w histeryczny płacz. Ukrywam twarz w dłoniach, równocześnie przyciągając do siebie kolana. Płaczę jak nigdy dotąd, a mój cichy szloch, rozchodzi się echem po pomieszczeniu.  I w tym jednym jedynym momencie naprawdę, szczerze żałuję , że kiedykolwiek poznałam Jace’a Waylanda.
Cześć, kochani!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, a ja osobiście jestem z niego zadowolona.
Jeszcze raz,  chcę bardzo  podziękować Werze i Ali, za polecenie tego bloga. To naprawdę wiele dla mnie znaczy :*
Dzisiaj lub jutro pojawi się post ze wszystkim zaległymi nominacjami, za które również serdecznie dziękuję.
Co do nowego rozdziału, myślę, że może uda mi się go wstawić przed końcem tygodnia.
Zapraszam do komentowania.
Do następnego,
-adeczka45

4 komentarze:

  1. Hmm... A ja wciąż zaliczam się do tej dedykacji? XD Bo wiem, że w pewnym momencie przestałam komentować (czego żałuję)... :(

    To tak, przejdźmy do rzeczy. Moje reakcje kolejno:
    *NIEEE SYDNEEEY!!! TY MASZ BYĆ Z ALEKIEM!!!
    *James, krzesło obok? Nie pozwalają sobie!!! Dziesięć metrów z daleka!!! ONA JEST JACE'A!!!
    *Co ty wyprawiasz?! Idioto, wal się od Clary, nie wolno ci jej całować, ona ma faceta!!! (Nawet jeśli o tym nie wie XD) ODSUŃ SIĘ!
    *Jace, ty dupku!!! Czy ty serca nie masz?!...
    *...AAA!!! Przyznał się że ją kocha!!! (I tu nwm czy się nadal wsciekać czy być szczęśliwa, więc jestem pół na pół XD)
    *Clary, jesteś tak niesamowicie głupia! ON CIĘ KOCHA DO JASNEJ CIASNEJ, NIE ODRZUCAJ GO!!!
    .
    .
    .
    Tyle właśnie emocji w tak krótkim czasie wywołuje we mnie ten blog ^^ <3

    A tak na marginesie, Jace ma złote oczy, nie niebieskie ;)

    To chyba tyle. Tak więc życzę weny i pozdrawiam,
    Wera ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko nie wiem jak mam to skomentować. Tyle emocjo. Bosko ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaasaaaa rozdział genialny, niesamowity i wgl nie wiem co jeszcze bym mogła napisać !

    OdpowiedzUsuń
  4. O MG! !!!!!
    Rozdział niesamowity. Wywołuje tyle emocji na raz. Pisze na telefonie wiec będzie krótko.

    Niesamowity rozdział i w 100% zgadzam się z Wera & Ala. Powyższy komentarz opisuje wszystko idealnie.

    Naprawdę nie wiem co napisać.
    Pozdrawiam i czekam na NEXT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń