Kotki, moje kochane... Rozdział jest krótki, wyszedł beznadziejny, ale naprawdę nie mam dzisiaj do tego głowy ;-; Rozdział 11 jest najdłuższym jaki kiedykolwiek napisałam, a są pod nim tylko 2 komentarze, pomimo 83 wyświetleń. Nie wiem, czy blog wam się już po prostu nie podoba, czy co, ale to boli misie...
Zachęcam do komentowania i obejrzenia zwiastunu.
-adeczka45
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zachęcam do komentowania i obejrzenia zwiastunu.
-adeczka45
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
***Sydney***
Poranne promienie słoneczne, napawają mnie optymizmem, kiedy
zmierzam w stronę mojej ulubionej kawiarni. Nasuwam na nos czarne okulary przeciwsłoneczne, w tym samym czasie szczelniej opatulając się
skórzaną kurtką. Pomimo przyjemnej
wiosennej pogody, w Nowym Jorku
temperatura wciąż nie przekracza 20 stopni Celcjusza. Lekki wietrzyk rozwiewa moje ciemne włosy, w
momencie kiedy stanowczo popycham przeszklone drzwi Starbucks’a. Zapach świeżej kawy wypełnia moje nozdrza, a ciepłe, tak dobrze znane mi wnętrze wywołuje delikatny uśmiech na mojej twarzy.
Swobodnym krokiem podchodzę do wykonanego
z ciemnego drewna baru, za którym stoi blondwłosy kelner.
- Cześć, Matt.
- Hej, Sydney. –
chłopak uśmiecha się do mnie, tym swoim olśniewającym uśmiechem, po czym podaje
mi gorący kubek oznaczony moim imieniem.
- Coś jeszcze dla Ciebie?
- Masz może dzisiaj ciasto marchewkowe? – pytam, posyłając
mu niepewny uśmiech
Matthew znika na chwilę w kuchni, po czym wraca do mnie z
zamówieniem. Płacę, żegnając się z blondynem, po czym kieruję się do wolnego stolika przy oknie.
Siadam na miękkiej skórzanej sofie, a następnie z mojej listonoszki wyciągam
MacBook’a Air. Zerkam na zegarek. Jest 10:34. Z Nathanem jestem umówiona na
11:45. Mam więc masę czasu na nadrobienie internetowych zaległości.
W pierwszej kolejności sprawdzam Twitter’a i Facebook’a.
Następnie kupuję bilet na lot z
Londynu, o który poprosiła mnie Emily.
Kiedy kończę zbieram się na odwagę, żeby otworzyć skrzynkę mailową. Jedna
nieodebrana wiadomość od Will’a, kolejna od Tessy i… niech to szlag, kolejne pięć od
Mellisy. Nawaliłam… Znowu…
Z walącym sercem otwieram e’maile
od najlepszej przyjaciółki. Ze
zdenerwowania żołądek podchodzi mi do gardła.
Nadawca: Melissa
Branwell
Temat: BIG APPLE
Adresat: Sydney Carstairs
Sydney,
Jak tam, w wielkim świecie? Czy NY naprawdę jest tak ekscytujący jak
wszyscy mówią? A może jest całkiem na odwrót? Mam nadzieję, że dobrze się tam
bawisz J.
W domu wszystko po staremu. Will
ciągle kłóci się z Parker’em. Victoria
doprowadza mnie do białej gorączki. Tom,
natomiast spędza każdą wolną chwilę z Arią i Aaronem. Strasznie za tobą tęskni.
Z resztą jak my wszyscy. Brakuje mi Cię…
Cholernie bardzo.
Odezwij się szybko.
Kocham,
Lissa
Nadawca: Melissa Branwell
Temat: Miłość
Adresat: Sydney Carstairs
Syd,
Uroczyście
ogłaszam, że ja i Will w końcu oficjalnie jesteśmy RAZEM!!! Na Anioła, jestem
taka szczęśliwa! Wczoraj poszliśmy na
piknik i oglądaliśmy zachód słońca. To było takie romatyczne <3<3<3 .
Martwi
mnie to, że się nie odzywasz L. Napisz do mnie w końcu!
Tęsknię,
Melissa
Nadawca: Melissa Branwell
Temat: Bez odbioru
Adresat: Sydney Carstairs
Samantho
Rosalie Amando Carstairs,
Czy ty mnie
olewasz?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!!!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!!?!?
Twoja
wkurwiona przyjaciółka,
Melissa
Branwell
Nadawca: Melissa Branwell
Temat: WCIĄŻ BEZ ODBIORU
Adresat: Sydney Carstairs
Niech
Cię szlag, Syd, odezwij się w końcu!!!
Lissa
Nadawca: William Starkweather
Temat: Melissa
Adresat: Sydney Carstairs
Sydney,
Co jest grane? Mel wariuje, a kiedy pytam
co się dzieje kompletnie mnie olewa. Pokłóciłyście się? Wiesz co jej się
stało?Martwię się o nią.
Will
Nadawca: Tessa Gray
Temat: Informacje
Adresat: Sydney Carstairs
Sydney,
Znalazłam
namiary na Blake’a. Zadzwoń kiedy to przeczytasz!
Tessa
Nadawca: Melissa Branwell
Temat: ???
Adresat: Sydney Carstairs
Syd,
wszystko w porządku???
Martwię się, dziewczyno!!!
Lissa
Cholera, cholera, cholera…
Rozdział krótki ale bardzo mi się podoba :*
OdpowiedzUsuńRozdział krótki ale mi się podoba :):):)
OdpowiedzUsuńOgłaszam, że zostałaś nominowana do TAG-u (czy jak to się odmienia ;) Więcej informacji na moim blogu: http://magiaprzeznaczenia.blogspot.com/2015/07/tag.html
OdpowiedzUsuńKrótko, tak, ale niesamowicie. I przepraszam że tak dawno nic tu nie skomentowałam, ale chyba rozumiesz: wakacje. Swój cały wolny czas staram się poświęcać nie na siedzenie przy laptopie, tylko wykorzystujemy z moją paczką jak najwięcej czasu na przyjemności. Bo nie ubłagalnie zbliża się do nas wrzesień i 2 gimnazjum, a my nie chcemy następnego roku w gimnazjum zawalić przez obniżone oceny. Np. ja. Przez całe życie zdawałam z czerwonym paskiem i kilkoma nagrodami. W ostatnim roku szkolnym miałam marne 4.25 i dwie nagrody (ale to za WOŚP i wolontariat, więc tak jakby się do końca nie liczą. Więc korzystamy z wolnego czasu na maxa i po prostu nie mam bardzo kiedy skomentować to cudowne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńO czym to ja? Ach. Więc akcja rozwija się coraz bardziej, nie mogę doczekać się co będzie dalej. Nie mam w tej chwili zbytnio czasu by pisać te głupoty co zwykle, więc dziś będzie w miarę poważnie. Tylko jeden wesoły akcent, bo nie mogłam się powstrzymać:
Melissa.
Melissa.
MELISA.
XD ^^
Moje takie tam skojarzenie. ^^
No dobra, a razie kończę, mam nadzieję że nie jesteś zła za to, że nie komentowałam. I nie przejmuj się tym że mało komentarzy, tego bloga jeszcze czeka popularność ^^ Uwierz mi, bo mojej przyjaciółce już przewidziałam kiedy chłopak ją poprosi o chodzenie i na której randce ją pocałuje. Sprawdziło się, nwm jakim cudem. ^^ XD Więc może i teraz będę miała rację.
I przeczytaj notkę nad dzisiejszym rozdziałem u mnie. Coś czuję, że może ci się spodoba. ^^
Wera ;*
PS. Tak chciałam tylko zapytać, skąd masz taki przepiękny szablon?
Rozdział świetny. Kruki ale świetny.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na NEXT I mam nadzieje że pojawi się niedługo. Błagam nie mąż tyle czekać !!!
Boże. Bardzo, ale to bardzo was przepraszam, że długo nie komentowałam. Nie miałam czasu czytać blogów. Wena mi płatała figle I musiałam się uporać z własnym blogiem. Ale już jestem I nie martwcie się, bo nawet jak nie skomentuję to czytam I będę czytać do końca.
OdpowiedzUsuńDużo weny I pozdrawiam.
Z niecierpliwością czekam na nexta.
:*