Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 17- Księga I

***Sydney***
- Czy ktoś wyjaśni mi, co tu się właśnie stało?!- zaciekawiony głos Alec'a rozbrzmiewa w pomieszczeniu. Niechętnie wyplątuję się z objęć przyjaciela, odwracając się w stronę mówiącego.
- Żałuj, że nie widziałeś ich przy naszym ostatnim spotkaniu w Amsterdamie. Wtedy to się dopiero działo.- odpowiada mu Magnus, wachlując sobie twarz, jakby w pomieszczeniu, w którym się znajdujemy było nieprawdopodobnie gorąco. Rzucam czarodziejowi ironiczny uśmiech, przypominając sobie to wydarzenie.
Czuję jak klatka Thomasa, o którą wciąż się opieram, unosi się w rytm jego śmiechu.
Na Anioła, jak ja za tym tęskniłam...
Kątem oka zerkam w stronę kuchenki, na której smażą się naleśniki. Na śmierć o nich zapomniałam.
Podbiegam do blatu i zrzucam naleśniki na jeden z ceramicznych talerzy. Rozlewam kolejną porcję ciasta na patelni, kiedy silne ramiona oplatają mnie w talii.
Tommy opiera podbródek na moim ramieniu, intensywny zapach jego perfum otumania moje zmysły. Jego ciepły oddech łaskocze moją odsłoniętą szyję, a ja wtulam się w jego ciało.
- Uwielbiam na Ciebie patrzeć, kiedy krzątasz się po kuchni.- cichy szept, sprawia, że na mojej twarzy wykwita lekki uśmiech. Tom chwyta moją dłoń, oczami wyobraźni widzę jego zmarszczone brwi.
- Gdzie twój pierścień?- wciąż mówi na tyle cicho by nikt go nie usłyszał.
- Tak się składa, że nasz drogi przyjaciel Magnus postanowił się o niego zatroszczyć.
- Czemu miałby to robić?
Wzdycham cicho. To nie jest najlepsze miejsce i czas na rozmowę tego typu.
- Później Ci wyjaśnię.
Chłopak nie protestuje, wiedząc, że spełnię obietnicę.
- O czym tak tam szepczecie?- głos Magnusa, przypomina nam o tym,że przecież nie jesteśmy sami w jadalni.
- Najważniejsze, że jesteś cała i zdrowa- mówi cicho, po całuje mnie delikatnie w kark. Chwyta w dłoń talerz, pełen usmażonych przeze mnie naleśników, po czym odwraca się w stronę stołu.- O niczym szczególnym- odpowiada na pytanie podziemnego, zajmując wolne krzesło.
Nalewam trochę soku pomarańczowego do szklanki, po czym rozglądam się w poszukiwaniu pustego miejsca przy stole. Ku mojemu niezadowoleniu, jedyne które zostało znajduje się tuż obok Jace'a.
Nie usiądę tam. Wiem, że choćby krótka rozmowa z Wayland'em na dobre zrujnowałaby mój dobry humor. A na to nie mam zamiaru pozwolić.
W ten o to sposób ląduję na kolanach Thomas'a.
Chłopak uśmiecha się do mnie, a ja odwracam się w stronę Alec'a. Magnus jest aktualnie zajęty emocjonującą rozmową o najnowszych trendach mody, w którą wciągnął Isabelle. Idealnie.
- Dokończyliście to, co przerwałam wam dzisiaj rano?- słysząc moje pytanie, Lightwood omal krztusi się przełykanym jedzeniem. Na jego policzki wypływa krwisty rumieniec, co wywołuje u mnie cichy chichot.
- Do niczego nie doszło.- oświadcza nieprzekonująco.
- Jasne, chyba zapominasz o tym, że znam twojego narzeczonego. Nie ma opcji, że przepuścił taką okazję.
- On nie jest moim narzeczonym- oponuje Nocny Łowca- Nie jest nawet moim chłopakiem. I nigdy nie będzie.
W jego głosie słyszę rozgoryczenie, które sprawia, że krew zaczyna wrzeć w moich żyłach.
Nie zasłużył na to. Nie zasłużył na bycie tępionym, przez swoją orientację. Nie zasłużył na więzienie, w którym żyje. Nie zasłużył na bycie dzieckiem Maryse i Roberta  Lightwood'ów. Żadne z nich na to nie zasłużyło.
Ale najgorszy jest fakt, że żadne z nich nie ma pojęcia o tym, kim tak naprawdę są ich rodzice.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś nikomu o tym nie mówiła.- cichy głos Alec'a wyrywa mnie z zamyślenia.
Jedno spojrzenie skierowane na jego przygnębioną twarz, wystarcza by boleśnie ścisnęło mi się serce. Wzdycham cicho, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
- Nie powinieneś się wstydzić miłości, Al.
W odpowiedzi chłopak uśmiecha się tylko smutno.
- Tak czy inaczej,- zaczynam zmieniając temat-  nie myśl, że pozwolę Ci wylegiwać się jutro w łóżku. I nie obchodzi mnie czy będziesz sam czy z kimś. Masz zebrać swój leniwy tyłek, bo spróbujemy sprawić, żebyś nabrał trochę krzepy. Bo tymi gałązkami- mówię, wskazując na jego ramiona- raczej nic nie wskórasz.
Brunet siedzi chwilę w ciszy, wpatrując się we mnie niedowierzająco.
- Naprawdę masz zamiar mnie trenować? Jesteś pewna, że nie zrobiłby tego lepiej Jace?
Przysłuchujący się naszej konwersacji Tom, parska niekontrolowanym śmiechem. Ja natomiast zaciskam tylko mocno szczękę.
- Powiedz, coś takiego jeszcze raz, a przysięgam, że odetnę Ci jaja.
Thomas, któremu udało się w końcu pokonać napad wesołości, dodaje tylko:
- I wierz mi, bracie, ona nie żartuje.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Misie, moje kochane! Mam nadzieję, że podoba wam się ten krótki rozdział. Postaram się wrzucić coś jutro, ale nic nie jestem w stanie obiecać.
W szkole jadą po nas równo. Ostatni tydzień był dla mnie wyjątkowo trudny, więc proszę, nie miejcie mi za złe, że rozdział nie pojawił się wcześniej.
Komentujcie, kotki ( i Wera, jeśli to czytasz, to wiedz, że dotyczy to w szczególności Ciebie).
-adeczka45



8 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny. Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć na jego temat. Czekam na nekst. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Relacja Sydney i Thomasa taka słodka <3 Czekam oczywiście na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja naprawdę przepraszam, że dopiero komentuję. (Byłam na zbiórce nocnej, więc po powrocie musiałam odespać i się przygotować do szkoły) I sorry, że nie skomentowałam ostatniego, ale całkiem zapomniałam o pisaniu komentarza (czytałam go jak było późno i byłam jakaś nie ogarnięta). Postaram się komentować każdy, okay?
    Do rzeczy: super, cieszę się, że że rozdziały zaczynają pojawiać się częściej. Uwielbiam Maleca, ale jakoś przyzwyczaiłam się w tym opowiadaniu do Saleca... Może znaczne ich jednak nazywać Sydlec?
    .
    .
    .
    No, nieważne. Potem się zastanowię.
    Rozdział ogólnie słodki. Ja wiem, że ten chłopak jest tylko przyjacielem Syd, ale jak dla mnie wygląda to trochę jak friendzone. I mówcie co chcecie, ale między nimi jest chemia.
    Życzę weny i pozdrawiam cieplutko!
    Wera ;*
    PS. Mogłabyś w następnym rozdziale dać Clace? chodzi o to, że niby są obecni, ale... Jednak nie są. Uh, nie wiem jak to określić. Jakby pojawiali się tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ten chłopak" oznacza Tom XD

      Usuń
    2. Boże, nie masz pojęcia jak brakowało mi twojego komentarza pod ostatnim rozdziałem.
      Co do Saleca tudzież Sydleca... myślę, że ich relacja zakończy sie na pewnego rodzaju przyjazni, na pewno Syd będzie, żywiła do niego jakieś uczucia, nie będzie to wprawdzie miłość, bardziej forma troski? Dziewczyna pokocha jednego z mieszkańców instytutu, więcej na temat tej 'relacji' będzie w następnych rozdziałach. Mogę jednak zdradzić, że trochę to namiesza w życiach bohaterów.
      Tommy i Sydney, wiem już dokładnie jak potoczy się ich relacja od początku do końca. Tom niedługo stanie się jedną z ważniejszych bohaterów opowiadania.
      A co do Clace... Odkąd Kinga odeszła trochę cięzko ciągnie mi się ten wątek. Doskonale rozumiem o co ci chodzi. Obiecuję, że pojawi się ich trochę w najbliższych rozdziałach. Bardziej zależałoby Ci,żeby stało się coś ważnego dla ich relacji czy po prostu kawałki z ich punktu widzenia?
      Im szybciej odpowiesz mi na ten komentarz, tym szybciej będę w stanie napisać coś odnośnie Clay i JC.
      -adeczka45

      Usuń
    3. Po prostu mi ich brakuje. Chciałabym, żeby coś się stało w ich relacji, bo o ile pamiętam, nie wiadomo co się między nimi działo od tej kłótni o to, że Jace kocha Clars (albo po prostu ja mam sklerozę). Wiadomo: mam wielką nadzieję, że oleją rzekome "bycie rodzeństwem", ale ufam ci, jeśli chodzi o ich relacje.
      W.

      Usuń
  4. SUPER SUPER SUPER !!!
    Czekam na next
    Na razie twój blog strasznie mi się podoba,
    Nie poddawaj się ! ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział normalnie bomba! (ale znowu o Syndey) :)

    OdpowiedzUsuń