Dziękujemy wam za to, że na naszym blogu jest:
- 6073 wyświetleń
- 104 komentarze
Jesteście wielcy i mam nadzieję że zostaniecie do końca
Aktualności
Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016
niedziela, 26 kwietnia 2015
sobota, 25 kwietnia 2015
Rozdział 8- Księga I
***Sydney***
-"Kamień Księżycowy"? Jesteś pewien, że to kryminał? Brzmi raczej jak tytuł jednej z tych idiotycznych powieści o wilkołakach.
Alec parska śmiechem, po czym polewa syropem klonowym swoją porcję naleśników.
- Bardzo śmieszne. Teraz twoja kolej, mądralo. Ulubiona książka.
Na moich ustach pojawia się nikły uśmiech.
- Banalne. "Doktor Jekyll i Pan Hyde".
Nocny łowca jęczy żałośnie, wznosząc oczy ku górze.
- Sydney, załamujesz mnie. Czy wszystkie powieści, które lubisz muszą kończyć się cierpieniem, obłędem bądź śmiercią?
- Nie wszystkie.- burczę
Chłopak spogląda na mnie z politowaniem.
- Wymień jedną.
Po chwili rozmyślań stwierdzam, że nastolatek jednak ma rację. Ze wszystkich pozycji, które dzisiaj wymieniłam (a było ich naprawdę sporo), żadna nie zakończyła się dobrze. No dalej, Sydney! Wysil te szare komórki. Na pewno znajdziesz coś co lubisz. Może coś z dzieciństwa. Problem w tym, że mamusia nie czytała mi bajek o księżniczkach, które zawsze kończą szczęśliwie. A jeśli już, to były to opowieści podszyte mrokiem i szczyptą, a może raczej garścią magii. Takich jak...
Po chwili rozmyślań stwierdzam, że nastolatek jednak ma rację. Ze wszystkich pozycji, które dzisiaj wymieniłam (a było ich naprawdę sporo), żadna nie zakończyła się dobrze. No dalej, Sydney! Wysil te szare komórki. Na pewno znajdziesz coś co lubisz. Może coś z dzieciństwa. Problem w tym, że mamusia nie czytała mi bajek o księżniczkach, które zawsze kończą szczęśliwie. A jeśli już, to były to opowieści podszyte mrokiem i szczyptą, a może raczej garścią magii. Takich jak...
- " Alicja w krainie czarów"?-mówię pytającym tonem.
Nocny łowca patrzy na mnie, w sposób, którego nie jestem w stanie opisać.
Nocny łowca patrzy na mnie, w sposób, którego nie jestem w stanie opisać.
-Serio? Może jeszcze królewna Śnieżka i ta panienka od szklanego pantofelka. Jak jej tam było? Kocmołuszek?
- Kopciuszek- poprawiam chłopaka, nie umiąc powstrzymać śmiechu.
- Bez znaczenia-ucina Alec- Wyjaśnij mi tylko, jak można nie lubić happy end'ów!
Z powodu głośnego tonu nastolatka kilka klientów kafejki, po patrzyło na nas jak na skończonych idiotów.
- Nie chodzi o to, że ich nie lubię. - wzdycham cicho- Po prostu w nie nie wierzę. W naszym świecie nie ma "i żyli długo i szczęśliwie". Nie ma książąt w białych zbrojach, którzy pognają na ratunek bezbronnym dziewczynom i odjadą z nimi w stronę zachodzącego słońca. Wiesz co za to jest? Krew, ból, cierpienie, rozpacz i śmierć. To są nasze realia. Więc nie ma sensu, marzyć o szczęśliwym zakończeniu, które nigdy nie nastąpi. Życie jest brutalne i im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej.
Kilka godzin później...
***Jace***
Zmierzam właśnie w kierunku kuchni, by wrzucić coś na ząb. Od rana męczy mnie tylko jedna sprawa, a mianowicie gdzie do cholery jest Alec. Nigdy nie opuszcza wspólnych posiłków. Prawdopodobnie tylko przez niego wciąż są jeszcze wspólne. Z rozmyślań wyrywa mnie głos dochodzący z pomieszczenia, do którego zmierzam. Podchodzę bliżej do wejścia i nasłuchuję.
- To skąd jesteś?- rzeczowy ton Izabell rozpoznałbym wszędzie
Cholera, a miałem nadzieję, że jej tu nie zastanę. Jednak to nie to irytuje mnie najbardziej. Po drugiej stronie ściany słyszę męski głos, którego nie zidentyfikować, chociaż skądś go kojarzę.
Po chwili namysłu wchodzę do pomieszczenia, w którym jak się okazuje znajduje się również Clary. Podchodzę do lodówki, wyjmuję z niej jabłko i odwracam się w stronę chłopaka. Jest trochę wyższy ode mnie. I trochę starszy. Na moje oko mógłby mieć jakieś 20 lat. Ze względu na to, że wszedł do Instytutu musi być Przyziemnym albo Nocnym Łowcą. Obstawiam to drugie.
Zirytowany ćwierkotaniem Iz, decyduję się na zmianę sali. Już po chwili wchodzę po schodach, kierujących do oranzerii. Ta twarz wydawała się tak bardzo znajoma. I ten głos. Zdecydowanie z czymś mi się kojarzy. I na pewno nie jest coś pozytywnego. Otwieram drzwi szklarni, a w nozdrzach czuje zapach trawy. Zerkam na zielone liście, a jabłko wypada mi z ręki. Wiem skąd znam tego gościa. I wiem czemu Clary była razem z nim jadalni. Była tam, bo to ona go tu zaprosiła...
Chłopaka stojącego aktualnie w kuchni, spotkała tamtego dnia w parku.
_______________________________________________________________________________
Kochani! Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale coś mi wypadło i miałam czas napisać go dopiero dzisiaj. Z racji tego, że rozdział jest krotki postaram się wrzucić jeszcze cos przez weekend.
Mam nadzieję, że sie podoba i ze skomentujecie.
~ adeczka45
- To skąd jesteś?- rzeczowy ton Izabell rozpoznałbym wszędzie
Cholera, a miałem nadzieję, że jej tu nie zastanę. Jednak to nie to irytuje mnie najbardziej. Po drugiej stronie ściany słyszę męski głos, którego nie zidentyfikować, chociaż skądś go kojarzę.
Po chwili namysłu wchodzę do pomieszczenia, w którym jak się okazuje znajduje się również Clary. Podchodzę do lodówki, wyjmuję z niej jabłko i odwracam się w stronę chłopaka. Jest trochę wyższy ode mnie. I trochę starszy. Na moje oko mógłby mieć jakieś 20 lat. Ze względu na to, że wszedł do Instytutu musi być Przyziemnym albo Nocnym Łowcą. Obstawiam to drugie.
Zirytowany ćwierkotaniem Iz, decyduję się na zmianę sali. Już po chwili wchodzę po schodach, kierujących do oranzerii. Ta twarz wydawała się tak bardzo znajoma. I ten głos. Zdecydowanie z czymś mi się kojarzy. I na pewno nie jest coś pozytywnego. Otwieram drzwi szklarni, a w nozdrzach czuje zapach trawy. Zerkam na zielone liście, a jabłko wypada mi z ręki. Wiem skąd znam tego gościa. I wiem czemu Clary była razem z nim jadalni. Była tam, bo to ona go tu zaprosiła...
Chłopaka stojącego aktualnie w kuchni, spotkała tamtego dnia w parku.
_______________________________________________________________________________
Kochani! Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale coś mi wypadło i miałam czas napisać go dopiero dzisiaj. Z racji tego, że rozdział jest krotki postaram się wrzucić jeszcze cos przez weekend.
Mam nadzieję, że sie podoba i ze skomentujecie.
~ adeczka45
piątek, 17 kwietnia 2015
Rozdział 7 - Księga I
***Sydney***
- Sydney???
Leniwie unoszę powieki. Zapalam nocną lampkę i rozglądam się po ciemnym pokoju, w którym się znajduję. W pamięci próbuję odtworzyć zdarzenia ostatniej nocy, ale zaraz po kolacji z James' em film się urywa. Nie wiem nawet jak powrotem trafiłam do Instytutu. Jeszcze raz obrzucam spojrzeniem pomieszczenie. Oprócz mnie nie ma tu nikogo. Zdezorientowana marszczę brwi.
- Jesteś tam, skarbie?- znów rozlega się znajomy głos
Mrugam i dopiero po chwili kojarzę, że głos rozlega się w mojej głowie.
-Tommy?- pytam w myślach, zerkając na pierścień spoczywający na moim palcu.
-Mam świetną wiadomość.- choć tak naprawdę, słyszę tylko urywki jego myśli, potrafię w nich wyczuć podekscytowanie.
Zerkam na zegarek. Jest 4:00. Na Anioła, on ma naprawdę genialne wyczucie .
- Możesz się streszczać. Tutaj, w Ameryce ludzie próbują jeszcze spać.
- Obudziłem Cię? Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tych cholernych stref czasowych.
-Do rzeczy, Thomas!
- Chciałem Ci, tylko przekazać, że za 2 dni nie będą już dla nas problemem.
Gwałtownie unoszę się do pozycji siedzącej.
- Skończyłeś szkolenie?- z podekscytowania moje serce zaczyna szybciej bić.
-Idź już spać. Widzimy się w czwartek.
Zanim jednak zapadam w sen, szepczę jeszcze w przestrzeń:
- Trzymam za słowo.
--------------------------------------------------------------------------------
Jakieś 3 godziny później...
Kiedy w końcu się budzę, postanawiam, że za żadne skarby świata nie mam ochoty na śniadanie w towarzystwie rodziny Lightwoodów. Natomiast kawa i naleśniki w jednym z Nowojorskich barów brzmią całkiem nieźle. Powoli zwlekam się z łóżka i podchodzę do szafy. Po chwili decyduję się na koszulę w biało-wiśniową kratę i obowiązkowo czarne rurki. Szybko maluję rzęsy i pozwalam, by moje ciemne włosy luźno opadały na ramiona. Ze względu na to, ze na zewnątrz wciąż jest jeszcze chłodno, zakładam płaszcz w kolorze bordo i czarne wiązane buty. Kiedy jestem już gotowa biorę do ręki telefon, a także ulubione słuchawki i wychodzę za drzwi.
- Sydney???
Leniwie unoszę powieki. Zapalam nocną lampkę i rozglądam się po ciemnym pokoju, w którym się znajduję. W pamięci próbuję odtworzyć zdarzenia ostatniej nocy, ale zaraz po kolacji z James' em film się urywa. Nie wiem nawet jak powrotem trafiłam do Instytutu. Jeszcze raz obrzucam spojrzeniem pomieszczenie. Oprócz mnie nie ma tu nikogo. Zdezorientowana marszczę brwi.
- Jesteś tam, skarbie?- znów rozlega się znajomy głos
Mrugam i dopiero po chwili kojarzę, że głos rozlega się w mojej głowie.
-Tommy?- pytam w myślach, zerkając na pierścień spoczywający na moim palcu.
-Mam świetną wiadomość.- choć tak naprawdę, słyszę tylko urywki jego myśli, potrafię w nich wyczuć podekscytowanie.
Zerkam na zegarek. Jest 4:00. Na Anioła, on ma naprawdę genialne wyczucie .
- Możesz się streszczać. Tutaj, w Ameryce ludzie próbują jeszcze spać.
- Obudziłem Cię? Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tych cholernych stref czasowych.
-Do rzeczy, Thomas!
- Chciałem Ci, tylko przekazać, że za 2 dni nie będą już dla nas problemem.
Gwałtownie unoszę się do pozycji siedzącej.
- Skończyłeś szkolenie?- z podekscytowania moje serce zaczyna szybciej bić.
-Idź już spać. Widzimy się w czwartek.
Zanim jednak zapadam w sen, szepczę jeszcze w przestrzeń:
- Trzymam za słowo.
--------------------------------------------------------------------------------
Jakieś 3 godziny później...
Kiedy w końcu się budzę, postanawiam, że za żadne skarby świata nie mam ochoty na śniadanie w towarzystwie rodziny Lightwoodów. Natomiast kawa i naleśniki w jednym z Nowojorskich barów brzmią całkiem nieźle. Powoli zwlekam się z łóżka i podchodzę do szafy. Po chwili decyduję się na koszulę w biało-wiśniową kratę i obowiązkowo czarne rurki. Szybko maluję rzęsy i pozwalam, by moje ciemne włosy luźno opadały na ramiona. Ze względu na to, ze na zewnątrz wciąż jest jeszcze chłodno, zakładam płaszcz w kolorze bordo i czarne wiązane buty. Kiedy jestem już gotowa biorę do ręki telefon, a także ulubione słuchawki i wychodzę za drzwi.
Idąc w stronę wyjścia sprawdzam jeszcze skrzynkę mailową. Cholera... 6 nieprzeczytanych wiadomości od Mellissy. Pochłonięta czytaniem, nie zauważam chłopaka, z którym przez przypadek się zderzam. Telefon wypada mi z ręki.
- Patrz jak chodzisz- warczę, schylając się po urządzenie.
- Przepraszam, ja...
Z irytacją podnoszę wzrok na chłopaka. Ku mojemu zaskoczeniu jest to Alec Lightwood.
Lustruję go spojrzeniem. Mój wzrok zatrzymuje się na książce, którą trzyma w ręce. Czytając tytuł, mimowolnie się uśmiecham.
- Nie można przeżyć na nowo czasu, który już raz się przeżyło. - recytuję z pamięci.
Widząc zdezorientowaną minę nocnego łowcy, kiwam brodą w kierunku powieści.
- "Wielki Gatsby"- tłumaczę
Na jego twarzy pojawia się nikły uśmiech.
- Czytałaś?
- Jedna z moich ulubionych. - odpowiadam po chwili
Alec przygląda mi się z zainteresowaniem.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która czyta klasykę, jaką znam.
Uśmiecham się z rozbawieniem.
- Wezmę to za komplement.
- Co tak właściwie tu robisz?- pyta- Nie idziesz na śniadanie?
- Mam zamiar zjeść coś na mieście.
Alec uśmiecha się przebiegle.
- Znam idealne miejsce.
________________________________________________________
Przepraszam kochani, że tak długo musieliście czekać, ale szkoła daje w kość.
Rozdział wyszedł kiepski, ale przynajmniej jest.
Next pojawi się prawdopodobnie w okolicach piątku, bo musze zdać najpierw egzaminy gimnazjalne. Powodzenia, wszystkim piszącym ;)
Mam nadzieję, że skomentujecie
~adeczka45
niedziela, 12 kwietnia 2015
Przepraszam!
Przepraszam
.
.
.
.
.
Przepraszam! Po prostu nie mam weny a na dodatek mam bardzo dużo nauki do sprawdzianów i kartkówek które mam codziennie.
Mam nadzieje że nie będziecie na mnie źli za to że rozdział się nie pojawił ale ja was bardzo mocno przepraszam. Mam nadzieję że wena wróci szybko!
Jeszcze raz was mocno przepraszam i Kocham was drogie czytelniczki!
Jak macie jakieś pytania to kierować je proszę na mojego ask'a:
Mój Ask
.
.
.
.
.
Przepraszam! Po prostu nie mam weny a na dodatek mam bardzo dużo nauki do sprawdzianów i kartkówek które mam codziennie.
Mam nadzieje że nie będziecie na mnie źli za to że rozdział się nie pojawił ale ja was bardzo mocno przepraszam. Mam nadzieję że wena wróci szybko!
Jeszcze raz was mocno przepraszam i Kocham was drogie czytelniczki!
Jak macie jakieś pytania to kierować je proszę na mojego ask'a:
Mój Ask
sobota, 4 kwietnia 2015
Wesołych Świąt Wielkanocnych!
No to ten... Zdrowia , Szczęścia, i miłości. W życiu samych słodkości i żebyście WY nasze kochane czytelniczki/czytelnicy nigdy nie stracili wiary w to co robicie i wierzcie w swoje marzenia może kiedyś któreś się spełni!!!
Wszystkiego Naj kochani <3 <3 <3 <3
Życzą Kinga i Ada :)
Wszystkiego Naj kochani <3 <3 <3 <3
Życzą Kinga i Ada :)
środa, 1 kwietnia 2015
UWAGA !
Chciałam was bardzo, ale to bardzo przeprosić za to że dawno nie dawałam rozdziału ani nic, tylko dostałam kare od mamy i tak jakoś nie mogłam skorzystać z komputera i internetu. Ale to nie znaczy że was opuściłam i zostawiłam Adę samą. OBIECUJĘ ZA NIEDŁUGO TO JA DODAM JAKIŚ ROZDZIAŁ!!!
Bardzo, ale to bardzo chciałam was jeszcze raz przeprosić!
~Kinia~
Bardzo, ale to bardzo chciałam was jeszcze raz przeprosić!
~Kinia~
Subskrybuj:
Posty (Atom)