Aktualności

Rozdział 23 pojawi się do 10 maja.
-adeczka45
edit: 24.04.2016

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 6 -Księga I

Z dedykacją dla Lady Night, za to, że skomentowała poprzedni rozdział i dała mi w ten sposób kopa do działania.  Dziękuję :*
___________________________________________________________________________________
***Sydney***
Przenikliwie wpatruję się w twarz nocnego łowcy, a moja ręką odruchowo sięga po przyniesioną  przez kelnerkę szkalnkę. Podnoszę ją do ust i upijam łyk. Przyjemny chłód wody rozchodzi się po moim organizmie. Kostki lodu delikatnie uderzają o ścianki szklanego naczynia.  Zupełnie jak my...  Zamknięci w  diamentowej celi,  za wszelką cenę poszukujący wyjścia.  Jedynym sposobem na wydostanie się z pułapki jest zmienianie się w powietrze... Rozpłynięcie się w  otoczeniu niczym lód w wodzie...
Szkoda tylko,  że nie możemy sobie na to pozwolić...
Wyczekująco stukam palcami o blat stołu.  Zanim jednak chłopak zdąży coś powiedzieć,  ciszę przerywa mój głos.
-Masz je? - i choć  staram się by brzmieć obojętnie,  nie do końca udaje mi się usunąć nutę podderewowania.
Próbuję spojrzeć Jamesowi w oczy, ale on unika mojego spojrzenia. I nagle wszystko nabiera sensu.  Jego uciążliwe próby uniknięcia spotkania. Beznadziejne wymówki.  Nie wywiązał się ze swojej części umowy.
- Niech Cię szlag.
Mam wrażenie, że mój zirytowany szept, przecina powietrze niczym setki noży. Czuję,  że narasta we mnie wściekłość tłumiona od kilku tygodni. Wbijam paznokcie we wnętrze dłoni i zaciskam mocno powieki.  Głęboko wdycham powietrze i po chwili wypuszczam je nosem. Powtarzam tę czynność po czym z powrotem otwieram oczy.
James wpatruje się we mnie udręczonym wzrokiem. Gdyby nie to, że jesteśmy w miejscu publicznym już dawno sprawiłabym, że jego śliczna buźka przestałaby być taka śliczna.
-Sydne....- chłopak chce coś powiedzieć, ale nie daje mu tej możliwości.
- Nawet nie próbuj- warczę w odpowiedzi- Nie tak się umawialiśmy. Doskonale wiesz, że nie wiemy zbyt wiele na temat tego, co Jocenlyn zarzyła. Nie wiemy  kiedy jej organizm przestanie walczyć z zaklęciem  i trucizna zostanie w nim na stałe.  Bo kiedy to się stanie nie będzie już odwrotu. Nie będzie antidotum. Może już jest po wszystkim- widzę jak chłopak zaciska gniewnie szczèkę- Kończy nam się czas,  a ty bawisz się w podchody.
- Próbowałem,  ok?
- Widocznie nie wystarczająco dobrze.
- Daj mi tydzień.
- Nie , już wystarczająco dużo czasu  z tobą zmarnowałam.
- Nie dam rady zrobić tego szybciej.
- Potrzebujesz motywacji- stwierdzam z przekąsem- A co jeśli nie tylko ona ma potrzebne informacje? Może mamusia przekazała coś twojej rudowłosej przyjaciółeczce.
- To nie ma sensu. Clary i tak nic nie pamięta. Jocenlyn już się o to postarała.
- Może w takim razie zadzwonię do Tessy. Jestem pewna, że ona przywróci jej wspomnienia
Chłopak blednie.  Jego skóra przybiera odcień kredy.  Jest przerażony.
Wygrałam...
- Nie odważysz się. - szepcze wściekle
-Chcesz mnie sprawdzić? ?? - pytam z udawaną troską.  Z torebki wyciągam najnowszego IPhone'a i obserwując jego reakcję, wybieram numer znajomej.  Odbiera już po pierwszym sygnale. Jak zwykle....
Włączam tryb głośnomówiący, wciąż badawczo patrząc na nocnego lowcę.
-Halo?
-Cześć. Tess, Pamiętasz może tą księgę,  którą znalazłyśmy w posesji twojego pradziadka w Amsterdamie? Tą  z demonicznymi zaklęciami?
Wciąż patrzę na James'a. W jego szmaragdowych teczówkach dostrzegam, że pojął, że wcale nie żartowałam. Uśmiecham się przebiegle.
- Oczywiście, że pamiętam. Takich,  rzeczy się nie zapomina- pomimo,  że dzielą nas setki kilometrów,  wiem, że dziewczyna się wzdygnęła
-Cudownie. Potrzebuję zaklęcia penetrate.- płynnie wymwiam łacińskie słowo, specjalnie  przeciągając sylaby.
- Sumo ba stahi- Tessa syczy w języku węży- Syd, przerażasz mnie. Co się dzieje?
Kiedy James w końcu zaczyna  kojarzyć fakty, na jego twarzy widzę czyste przerażenie.
- Dobra, zrobię to. - mówi drżącym głosem- Tylko nic jej nie rób.
Trumfialny uśmiech wypływa na moje usta.
Przykładam telefon do ucha .
- Co to za biedak? - pyta Tessa orietując, co właśnie robiłam.
- Zasłużył na to. - mówię oskarżającym tonem.
- Niech Ci będzie.- wzdycha- Muszę kończyć. Na  razie - i rozłącza się zanim zdążę odpowiedzieć.
Chowam telefon do torebki i odwracam wzrok w stronę nocnego łowcy.
- Zapamiętaj jedno- szepczę złowieszczo- Dla tych,  których kocham zrobię wszystko. Posunę się tak daleko jak tylko będzie trzeba.  I nie zawacham się.
Z gracją wstaję z krzesła  i obracam się w stronę wyjścia.
- Masz 3 dni - rzucam jeszcze przez ramię,  po czym wychodzę z restauracji.
Lodowate powietrze owiewa moją twarz, a ja postanawiam jedno.

Zburzę szklany mur.  Nie ważne jaką cenę przyjdzie mi za to zapłacić.
_______________________________________________________________________________________
penetrate-wniknięcie

Hejka, kochani!
Przepraszam,  za opóźnienie.  Mam  nadzieję,  że rozdział się podoba. I bardzo proszę: KOMENTUJCIE, napiszcie co sadzicie i myślicie na temat rozdziału,  bohaterów i sytuacji w jakiej się znajdują ( tak Paulina, ciebie tez to dotyczy ;)).  Proszę was o to, bo to naprawdę pomaga, uwierzcie :*
Do następnego :)
~adeczka45

czwartek, 26 marca 2015

Uwaga Uwaga Uwaga

Nowy rozdział pojawi się w weekend,  ponieważ laptop mi nawalił.
Przepraszam za to i zapraszam w weekend ;)
XOXO
- adeczka45

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 5 - Księga I

                                                  ***Clary***
Ciemne, niemal hebanowe włosy kaskadami spływają na smukłe ramiona dziewczyny. Czerwona jak krew szminka sprawia, że jej cera połyskuje bielą, prawie tak jasną jak śnieg. Nie dziwię się, że większość mężczyzn w galerii zerka na nią ukradkiem. Jest naprawdę piękna. I nagle przezwisko nabiera sensu. W czerwonej sukience Sydney wygląda niczym królewna śnieżka. Na Anioła, chyba naprawdę mam pecha...  

***Sydney***
Mogłam się spodziewać tego, że mnie nie posłucha i będzie chciał się z nią spotkać... Ale nie sądziłam, że ją tu zabierze... Skończony idiota... No nic... Miejmy nadzieję, że szybko zakończymy ten wieczór...
Kątem oka zerkam na stojącą z tyłu Clary... Jej mina wskazuje na to, że cieszy się z mojej obecności, tak samo jak ja z jej. Może, chociaż uda mi się przekonać ją do rozmowy. Mam taką nadzieję...
Przenoszę wzrok na James'a. Uśmiecham się do niego, bez cienia radości i zarzucam mu ręce na szyję. Chłopak natomiast przyciąga mnie do siebie zamykając w silnym uścisku.
-Zabiję Cię, James. Zrób mi jeszcze raz taki numer, a przysięgam, że to zrobię- szepczę ze złością do jego ucha.
Czuję jak brunet trzęsie się ze śmiechu.
- Ja też tęskniłem, Syd. - mówi z trudem, po czym wypuszcza mnie z uścisku.
Nocny łowca obraca się w stronę swojej rudowłosej towarzyszki. Dostrzegając jej niezadowoloną minę, uśmiecha się, mówiąc.
- Mówiłem, że to będzie przyjacielskie spotkanie. Widzę, że chyba już znacie się z Syd. Mam rację?
Clary uśmiecha się delikatnie i kiwa głową.
- Świetnie. Idę do baru. Chcesz coś, Clary?
-Sok jabłkowy.
- Ok. Zaraz wracam. - rzuca przez ramię, po czym  znika z naszego pola widzenia.
Cudownie. Chyba własnie zyskałam, chwilę czasu na rozmowę. Wzycham głęboko i chwytam rudowłosą pod ramię. Zdezorientowana dziewczyna, zastyga w bezruchu i zerka na mnie ze zdziwieniem.
- Słuchaj, Clary. Naprawdę nie chcę się kłócić.
- Tak? Coś kiepsko ci to wychodzi.
- To Jace mnie pocałował, ok? Ja nawet go nie lubię.
- Serio?- nastolatka pyta niepewnie, a  w jej oczach widzę promyczek nadzieji .
-Serio.Uważam,  że jest palantem.- mówię, a dziewczyna wybucha śmiechem
- W takim razie, sorry za to w sali treningowej. Nie chciałam, rzucać w ciebie tym sztyletem.
- Nie ma sprawy. Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, nic mi nie jest.
-James jest taki jak my?
-Chodzi Ci o to, że jest Nocnym Łowcą?-pytam, a nastolatka odpowiedzi kiwa głową-Jest, ale wychowywali go przyziemni, którzy wiedzieli o naszym świecie.Obrzydliwie bogaci przyziemni, nawiasem mówiąc.-odpowiadam, po czym następuje niezręczna cisza.
W końcu po chwili słyszę głos Clary.
- Czy wy jesteście razem? - dziewczyna wyrzuca z siebie z trudem
Kiedy dostrzegam jej minę, wybucham śmiechem
- Broń Boże. James i ja jesteśmy tylko dobrymi znajomymi. Nic więcej. - wzdycham- Ale, Clary, wierz mi. On nie jest chłopakiem odpowiednim dla ciebie.

2 godziny później...

Kiedy finalnie pozbyway ssię bagażu w postaci Clary, wsiadamy do czarnego Lamborghini Jamesa i w ciszy jedziemy do restauracji, w której mamy złożne zamówienie. Po jakichś dwudziestu minutach stania w jakże cudownych nowojorskich korkach, w  końcu  parkujemy pod "Per Se". Chociaż tego nie chcę, muszę to przyznać.  James zawsze miał klasę.
Wysiadamy z pojazdu i przekraczamy próg ekskluzywnej restauracji. Kelnerka prowadzi nas do zarezerwowanego stolika, po czym wybieramy potrawy. Kobieta spisuje nasze zamówienie, po czym odchodzi w stronę kuchni. Najwyższy czas by przejść do sedna sprawy.
_____________________________________________________________________
Przepraszam,  przepraszam,  przepraszam,  przepraszam,  przepraszam,  tak bardzo przepraszam
Wiem zawaliłam..... Nie będę już próbowała się tłumaczyć,  bo tu nie o to chodzi. Postaram się już tak nie osiągać z dodawaniem nowych postów.  Obiecuję...
Wracając do rozdziału... Mam nadzieję,  że się spodoba i skomentujecie.
I wiem, że krótko,  ale postaram się dodać coś na przełomie poniedziałek-wtorek
Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć się czegoś na temat naszego James'a lub któregoś innego z bohaterów zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało piszcie. Postaramy się na wszystkie odpowiedzieć,  na tyle na ile możemy.
Tyle na dzisiaj
Do następnego,  kochani :*
~adeczka45



O