2 tygodnie wcześniej...
- To Clave Cię tu przysłało??? Chodzi o Jace'a???-podenerwowany głos czterdziestolatka rozniósł się echem po korytarzu
- Nie twój interes. Zadanie powierzone mi przez starszych jest tajne.
- Znajdujesz się w moim domu, więc uważam, że raczej mój.
- Nie sądzę. Tak czy inaczej zostaję w Instytucie, czy Ci się to podoba czy też nie. I nic na to nie poradzisz, Robercie.
- Czyżby, Samantho?-usta mężczyzny rozciągają się w złośliwym uśmiechu, jakby wiedział, że trafił w czuły punkt.
- Oni nie mogą się dowiedzieć, jasne?
-A co jeśli poznają prawdę?
- W twoim interesie jest, żeby jej nie znali, Robercie-Nastolatka szepcze z nienawiścią- Pamiętaj, że znam twój mały sekrecik. Piśnij choć słowo, a pożałujesz...
Aktualnie...
***Sydney***
Oranżeria... Znalazłam ją pierwszego dnia mojego pobytu w Nowojorskim Instytucie. Od tamtego dnia ciągle w niej przesiaduję. Stała się moim azylem. Jedynym miejscem, w którym mogę pomyśleć. Uwielbiam patrzeć na mieniące się tysiącami kolorów, delikatne skrzydełka motyli, siedzących na szmaragdowych liściach krzewów. To jedyne miejsce, w którym mogę kontaktować się z Tom'em bez obawy, że ktoś odkryje mój sekret.
Zerkam na moją dłoń. Obrysowuję palcem trójkątne szfirowe oczko, mojego pierścienia. Odkąd postanowiłam, że wyjdę, Thomas szukał dyskretnego sposobu kontaktu ze mną. W ten sposób je znalazł. Dzięki nim mogliśmy kontaktować się ze sobą w myślach, bez obawy, że ktoś odkryje nasze tajemnice.
- Co tu robisz?- kątem oka widzę blondyna opierajacego się niedbale o balustradę schodów, na ktorych siedzę. No to mogę zapomnieć o ciszy.
- Najwyraźniej to co ty.- rzucam
Chłopak uśmiecha się zawadiacko.
- Jesteś taka zabawna.
- Słucham?
- Powiedziałem, że jesteś zabawna.
- Wiem, co powiedziałeś.-mówię z irytacją
- To czemu się pytasz?
Przygryzam wargę. Na Anioła. Ten blondyn naprawdę działa mi na nerwy.
- Ładny pierścień. - mówi Jace- Skąd go masz?
Dopiero teraz zauważam, że dalej pocieram oczko. Cholera. Powinnam bardziej uważać.
-Nie twoja sprawa.
Blondyn siada obok mnie. Obdarzam go znudzonym spojrzeniem.
- Nie musisz udawać. -pochyla się w moim kierunku- Wiem, że Ci się podobam.
Jego słowa tak mnie zaskakują, że wybucham śmiechem. Wstaję, otrzepując spodnie.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt dużo, kochanie - mówię z udawanym współczuciem
- Nie udawaj niedostępnej- szepcze mi do ucha- Wiem, że prędzej czy później się ze mną przespisz, kotku.
Odwraca się na pięcie, po czym wybiega z oranżerii
Minęły 2 tygodnie odkąd przeniosłam się do Nowego Jorku. 2 tygodnie odkąd zostawiłam przeszłość za sobą. Przeszłość pełną mrocznych tajemnic i układów. Jeśli któryś nocny łowca, myśli że naprawdę zna Clave, jest największym idiotą na tej planecie. Myślę, że można by nawet przyznawać za to certyfikat.
Tak czy inaczej, wyjechałam w poszukiwaniu odpowiedzi. Myślałam, że NY mi w tym pomoże. Taaaaa...Jasne... Zamiast tego dostałam najbardziej zapatrzonego w siebie, aroganckiego i bezmózgiego palanta jakiego w życiu spotkałam. A mianowicie Jace'a Wayland'a.
Tak czy inaczej, wyjechałam w poszukiwaniu odpowiedzi. Myślałam, że NY mi w tym pomoże. Taaaaa...Jasne... Zamiast tego dostałam najbardziej zapatrzonego w siebie, aroganckiego i bezmózgiego palanta jakiego w życiu spotkałam. A mianowicie Jace'a Wayland'a.
***********
Po jakże owocnej rozmowie z przeuroczym blondynem udałam się do mojego pokoju, by ogarnąć się po całym dniu spędzonym w oranżerii. Założyłam czarne spodnie, t-shirt z nadrukiem i kardigan. Na ręce zapięłam pasujący do zestawu zegarek. Rozczesałam poplątane włosy, usta pomalowałm jasnoróżowym blysczykiem, a rzęsy przyciągnęłam maskarą. Zerknęłam na zegarek. Do kolacji zostało 20 minut. Chyba czas przemowić Jace'owi do rozumu.
***Jace***
Z rozmyślań wyrwa mnie pukanie. Z niechęcią podchodzę do drzwi.
- Stęskniłaś się? - pytam, uśmiechając się uwodzicielsko do brunetki, która postanowiła złożyć mi wiytę.
Sydney nie czekając na zaproszenie przepycha się obok mnie i staje pod ścianą.
-Musimy pogadać- jej ton jest oschły, całkowicie inny od tego, którym mówiła do mnie w oranżerii.
- Coś się stało, kotku?
- Przestań, okey? Nie jestem twoją dziewczyną, a już na pewno nie kotkiem. -mówi z odrazą-Nawet Cię nie lubię. Uważam, że jesteś irytującym, zapatrzonym w siebie egoistą.
Wygląda tak pociągająco, gdy się denerwuje. Kiedyś takie mi się podobały. Było to zanim poznałem Clary... Ona jest inna. Przy niej ja jestem inny... Och, Jace, zlituj się! Clary to twoja S I O S T R A! Ogarnij się człowieku!
- Nie chcę ci przeszkadzać, tak więc po prostu odwal się ode mnie, a wszyscy będziemy szczęśliwi, jasne? - kończy Sydney
Muszę zapomnieć o Clary. To nigdy się nie uda. Muszę brać to co mam przed sobą.
Patrzę w tajemnicze oczy brunetki, które przenikają mnie na wylot. Przenoszę wzrok, na jej pełne wargi. Sposób w jaki przygryza wargę jest taki seksowny. Chcę ugryźć tą wargę.
Podchodzę do zdezorientowanej dziewczyny i całuje ją. Całuję ją, bo nie mogę juz dłużej wytrzymać.
***Clary*** -Przepraszam, że przeszkadzam wam w tej pięknej dla was chwili ,ale jest już kolacja.- staram się by mój głos brzmiał pewnie i obojętnie, ale moje wysiłki spełzają na niczym.
Odwracam się i zamykam za sobą drzwi, a stopy kierują mnie do mojego pokoju. Muszę poukładać sobie w głowie to, co przed chwilą zobaczyłam.
***Sydney***
Gdy w końcu wyrywam się blondynowi, nie mogę złapać tchu. Nie mogę uwierzyć, że on naprawdę to zrobił. I to zaraz po tym jak kazałam mu zostawić mnie w spokoju. Gniew sprawia, że daję chłopakowi z liścia.
-Hej, za co to?- pyta zdezorientowany blondyn, pocierając dłonią zaczerwieniony policzek.
- Ostrzegałam, żebyś ze mną nie zadzierał, blondasku- szepczę z nienawiścią - Zrób to jeszcze raz a ktoś przez to ucierpi.
- Nie czekajcie na mnie z kolacją. Zjem coś na mieście.- mówię
Rzucam jeszcze jedno, pełne odrazy spojrzenie w stronę Jace'a, po czym wychodzę z pokoju.
***Clary***
-Hej czemu nie idziesz na kolacje? Czekamy tylko na ciebie.-mówi Izzy
-Nie mam ochoty na nic, nawet na kolacje. Zjedzcie beze mnie.
Stoję odwrócona tyłem do Izzy.
-No dobra jak chcesz.
Czarnowłosa odwraca się i wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Idę do toalety umyć twarz bo jest cała czerwona od płaczu. Następnie przebieram się w strój do walki i wychodzę z pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Wchodzę do sali treningowe i biorę 4 Serafickie noże, by porzucać trochę do tarcz. Trafiam w sam środek. W tym jestem coraz lepsza.
Słyszę, jak drzwi do sali się otwierają. Tak jak myślałam, to Sydney.
-Czego tu chcesz? Nie zapraszałam Cię. -mówię do dziewczyny, która stoi za moimi plecami.
-Przyszłam pogadać- powiedziała Sydney.
-Tak? A niby po co chcesz gadać? Jak chcesz być z Jace'm, droga wolna. Nie jestem już z nim, jak byś nie wiedziała i nie interesuje mnie twój związek z Jace'm, więc mnie do tego nie mieszaj! - wydzieram się do niej, a ona tylko kręci głową. Nie wytrzymuję i ze zdenerwowania, rzucam w nią serafickim ostrzem. Kiedy przelatuje obok jej głowy, Sydney sprawnie chwyta go dłonią. Nóż zamiast trafić w ścianę zostaje w jej ręce. Gdyby nie t, że mam ochotę wydrapać jej oczy, byłabym pod wrażeniem.
- Nie mieszaj się w moje życie! Chcesz to leć do Jace'a na skargę. Proszę, droga wolna. Nie interesuje mnie jego zdanie na ten temat!- rzucam na ziemię noże które trzymałam i wybiegam z sali trzaskając drzwiami. Po drodze spotykam Jace'a, który szedł właśnie do pokoju treningowego. Wymijam go nie odzywając się ani słowem i opuszczam bramy instytutu.
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, kochani czytelnicy!
Z całego serca przepraszamy, że tyle to trwało, ale koniec semstru, trzba podciagnąc oceny i wiecie jak to wygląda. Jeszcze raz bardzo przepraszamy i mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba. Miałyśmy go podzielić, ale z racji długich zaległości wstawiamy caly. Mamy nadzieję, że skomentujecie, bo to sprawia, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech, a oprócz tego daje niezłego kopa do działania.
Do następnego :*
Ps. Dla ciekawych tak wyglądają pierścienie Sydney i Thomas' a ♡♡♡
Jej jej jej jej cudo czekam na next i życze weny
OdpowiedzUsuńNie Jace tak nie może .. !!! Ja chce Clacy!! Więc zrób ciś prosze
OdpowiedzUsuńHej coś na pewno wymyślimy ale nic nie obiecujemy że Jace będzie z Clary ale może.. Dzięki za komentarz
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym: rozdział boski. Ale nie mogę tego powiedzieć bo na Anioła!!! Jace nie może być z Sydney!!! On ma być z Clary!!! I love Clace!!! Clace 4ever!!! A poza tym mi napisałyście pod komem, że nie zamierzacie ich rodzielać. A teraz łamiecie mi serce.
OdpowiedzUsuńHahahah, ale się uniosłam. No dobra więc krótka opinia: Poza Sydney i Jace'em rozdział super, powinnyście częściej dodawać, a jak rozdzielicie moje Clace to was osobiście odnajdę i zamorduję :D Rozumiemy się??? ;-)
Wera
Tak jest, sir ;)
UsuńZgadzam się w stu procentach. Jace i Clary muszą być razem.
Usuń<3 Clace <3!!! Musisz to jakoś zrobić, bo mnie złamiesz i wpędzisz do grobu.
Poza tym rozdział bardzo mi się podoba. : -D
Zapraszam do mnie na blogi również o darach anioła.
http://the-mortal-instruments-more-story.blogspot.com/
http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.de/
Wiem LINKI są mega podobne. Różnią się jednym wyrazem a to tak. ;-)
Pozdrawiam i weny.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPragnę cię poinformować że zostałaś/łeś/wyście/ liście, nominowani do LIBSTER AWARD!!! Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://the-mortal-instruments-more-story.blogspot.com/
Jej bardzo nam miło
UsuńWoow, przeczytałam wszystkie rozdziały-są cudne *.*
OdpowiedzUsuńW związku z tym chciałabym cię nominować do LIEBSTER AWARD !!!
Więcej informacji: http://milosc-nie-okresla-sie-moralnoscia.blogspot.com/
Nawet nie wiesz jak się cieszę , że ci się podobają.
UsuńWow... to już druga nominacja
Wielkie dzięki :*
Kiedy next/
OdpowiedzUsuńhttp://daryaniolamojciagdalszy.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
Na pewno
UsuńJest już 3 roździał
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ze względu na spory nawał nauki :* Pozdrawiam
UsuńNo no szacunek dopiero dziś spotkałam się z waszym blogiem ale jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńczekam na next :D Julka K :D
Dzięki <3 to dużo dla nas znaczy
Usuń